piątek, 25 grudnia 2020

131. Jak to jest z powietrzem u góry?

Jay Friedman, 9 września 2004, tłum. Łukasz Michalski


W tym miesiącu zajmę się jednym z najbardziej tajemniczych tematów, wysokim rejestrem. Każdy chciałby mieć dobrą górę, ale jak to osiągnąć? Po pierwsze, wyjaśnijmy jedno: wysoki rejestr to głównie powietrze, a dopiero potem ciało. Aby wprawić w drgania napięte wargi potrzeba więcej powietrza, niż przy rozluźnionych. To fakt prosty, ale często pomijany. Ponieważ dla wydobycia wysokich dźwięków musimy mieć mocno zaciśnięte kąciki ust, trzeba też zwiększyć przepływ powietrza, aby spowodować wibrowanie ust. Słyszałem wielu, którzy idąc w górę tak naprawdę zmniejszali przepływ z obawy, że ich zadęcie nie utrzyma takiej ilości powietrza potrzebnego do wydobycia wysokich nut. Była to samospełniająca się przepowiednia. Ponieważ przez zadęcie nie przepływała ilość powietrza wystarczająca do wprawienie ust w drgania, nie udawało się osiągnąć pożądanej wysokości i w rezultacie dostawali wynik swoich wcześniejszych obaw. Wyobraź sobie ciężar, który, podczas grania wysokiego dźwięku, naciska na zadęcie i próbuje Cię od tej nuty odepchnąć. Ponieważ już wcześniej ustawiłeś zadęcie na tą właśnie częstotliwość, to pozostaje Ci tylko utrzymać strumień powietrza, jedyną rzecz, która nie pozwoli temu ciężarowi na odepchnięcie Ciebie od pożądanego dźwięku. Pomyśl o strumieniu powietrza, jak o moście między nutami. Twoim zadaniem jest utrzymanie mocnego i stabilnego mostu, aby utrzymać ruch na jego gładkiej i równej nawierzchni.

Powinieneś nauczyć się artykułować utrzymując stały strumień powietrza, tak jakby powietrze było w trybie legato; zarówno przy oddzielaniu językiem, jak i przy łukach. To tak, jakby nuty płynęły po powierzchni strumienia powietrza. Powinieneś ustawiać zadęcie od razu na cały fragment, a następnie polegać na powietrzu, podjeżdżając na nim do wyższego rejestru. W górnym rejestrze alikwoty leżą blisko siebie i pozwalają na niesłyszalne glissando strumieniem powietrza. Lubię myśleć o moim zadęciu, jak o windzie. Wysyłam go na właściwe piętro, a następnie podmuchem otwieram drzwi, przy piano, i przy forte. Ustawiam kąciki tak, aby móc dąć powietrzem poziomo.

Weźmy to miejsce z wysokim Des, z solo w Bolero. Najważniejsze, aby fanatycznie utrzymywać równomierny strumień powietrza, jakbyś grał jedną długą nutę, a ingerencja artykułującego języka nie miała wpływu na stabilność strumienia powietrza. Nawiasem mówiąc, leguję nuty prowadzące do Des i zaczynam artykułować dopiero, gdy zaczyna się triola. Wcześniej stosuję akcenty oddechowe i język legatowy, aby utrzymać stabilne powietrze i pewnie poruszać się po piętrze Des. Jeśli najtrudniejszą nutą w tym fragmencie będzie niski dźwięk, na końcu solo Bolero, trzeba, przed tym fragmentem, ustawić zadęcie na tę nutę i grać wcześniejsze wyższe dźwięki już na tym zadęciu, używając strumienia powietrza, który nas przeniesie wyżej.

W takim fragmencie, jak solo z Reńskiej Schumanna, cała reszta, następująca po uderzeniu As po oddechu, to już tylko współdziałanie glissando powietrzem, zadęcia, płynnych ruchów suwakiem suwakiem, i dbania o to, aby tylko nie zakłócić przepływu powietrza. Ponieważ tam alikwoty leżą tak blisko siebie, to w rezultacie uzyskuję gładkie legato, bez glissanda. Moje powietrze jednak pikuje w górę i w dół. To trochę tak, jakby powietrze, przy legato w górę, samoistnie i bez mojego udziału zaciskało mi kąciki.

Przy krótkich wysokich dźwiękach, na przykład w V Beethovena, ważne jest, aby grający mentalnie wizualizował nieprzerwany strumień powietrza, nawet, jeśli zamyka zadęcie i zatrzymuje brzmienie. Takie wyobrażenie sobie ciągłego przepływu powietrza pozwala utrzymać zaciśnięte kąciki, dzięki temu powietrze będzie mogło płynąć po gładkiej, równej i twardej powierzchni.

Już pewnie wcześniej zauważyłeś, że znacznie łatwiej jest do wyższego rejestru wskoczyć legatem, niż przez artykulację. To wskazuje nam ważność ciągłości strumienia powietrza przy graniu wysokich dźwięków. Utrzymywanie mentalnego obrazu strumienia powietrza działającego zawsze tak samo, jak przy legato, niezależnie od sposób artykulacji, pozwoli znacząco przybliżyć się do uzyskania solidnego górnego rejestru.

Chcę poinformować o nowej publikacji dla puzonistów, autorstwa mojego ucznia, Bena Coya. Zasugerowałem Benowi, aby napisał kilka progresji akordowych na 3 puzony, do wykorzystania w mojej klasie puzonu w Chicago College of Performing Arts. I oto Ben napisał całą książkę sekwencji, zawierającą wszystkie progresje akordowe, które grający mogą napotkać. Każdy przykład zawiera teoretyczny opis intonacji, który umożliwia grającym poznanie znaczenia swojego dźwięku w każdym akordzie. Są tam również fragmenty orkiestrowe, opisane w ten sam sposób. Wartość tego podręcznika jest nieoceniona. Powinien znajdować się w bibliotece każdego grającego. Żałuję, że nie miałem takiej książki, gdy zaczynałem grać, oszczędziłoby mi to wielu lat spędzonych na gonitwie za marzeniem każdego puzonisty: idealnie dostrojonym akordem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz