piątek, 25 grudnia 2020

132. Łopatologia

Jay Friedman, 7 października 2004, tłum. Łukasz Michalski


W tym miesiącu kontynuuję temat legato, ale trochę inaczej. Staram się wymyślać różne sposoby przybliżenia moim studentom istoty legato. Ostatnio do opisania sposobu właściwego sposobu ruchu suwaka i powietrza użyłem takiej oto analogii.

Wyobraź sobie, że przerzucasz łopatą żwir, z jednej sterty, na drugą...
(...nie śmiej się, potraktuj to poważnie...).

Napełniasz szuflę żwirem i chcesz go rzucić w określone miejsce. Ustalasz dobry kierunek, ale, jeśli zrobisz zamach zbyt szybki, to łopata będzie szybsza, niż leżący na niej żwir i piasek, po zatrzymaniu łopaty, rozleci się we wszystkie strony, zamiast spaść tam, gdzie chciałeś. Teraz wyobraź sobie, że machasz łopatą z prędkością dokładnie taką, która pozwala żwirowi pozostać na szufli przez całą drogę do nowej pryzmy. Przerzucisz go równie szybko; ponieważ jednak nie zrobiłeś gwałtownego przyspieszenia na samym początku, więc na końcu też nie pojawi się równa i przeciwna reakcja, która spowodowałaby rozsypanie żwiru.
Tak właśnie masz poruszać suwakiem, masz wieźć powietrze do następnej nuty, a nie rozrzucać go po świecie, Bóg wie gdzie. Powietrze nie jest automatycznie przyklejone do suwaka, tak jak żwir sam nie trzyma się łopaty. Tym zestawem trzeba manewrować w taki sposób, aby pozostał połączony grawitacją i siłą odśrodkową. Konieczne jest więc, aby suwak i łopata poruszały się w sposób płynny i jednostajny, aby żadne z nich nie zgubiło po drodze swego ładunku.

Gdy przesuwam suwak z pozycji czwartej na pierwszą, powiedzmy z G na najwyższym polu na B nad liniami, to czuję, jakbym zagarniał powietrze suwakiem, jak łopatą; dodając trochę języka legatowego, aby uniknąć rozmazanego glissando. Kiedy schodzę z B na G, to mam wrażenie, że powietrze niosę na łopacie i uważam, żeby mi się nie zsunęło, albo nie zostało z tyłu, zrzucone szarpnięciem suwaka.

Przy legatach naturalnych, czyli łączeniu dźwięków w różnych pozycjach i na różnych stopniach szeregu alikwotów, (np. B z C nad liniami), koncentruję się na zaokrągleniu łuków. Rozumiem przez to możliwie najdłuższe opóźnienie chwili, w której następuje rzeczywista zmiana alikwotu; chcę, aby łuk miał możliwie okrągłe i wypasione brzmienie. Ponieważ przy łuku naturalnym nie da się uzyskać glissanda, lądujesz z legato brzmiącym potężnie, gładko, okrągło i tłusto. Odkąd przedmuchuję łuki powietrzem, zamiast przerzucać powietrze ponad nimi, to tak samo robię z suwakiem. Płynne przesuwanie suwaka poprzez łuk i wydłużanie legato daje gładki, brzmiący i całkowicie niezawodny naturalny łuk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz