sobota, 25 sierpnia 2018

118. Cwałowanie w dobrym stylu


Jay Friedman, 07.03.2005r., tłum. Łukasz Michalski

Cwałowanie Walkirii to jedna z orkiestrówek najczęściej wymaganych na przesłuchaniach. Pomyślałem więc, że w tym miesiącu byłoby dobrze skupić się na tym fragmencie i sposobie, w jaki go wykonuję i nauczam. Po pierwsze, niezwykle ważne jest, aby w przypadku każdego głośnego fragmentu stworzyć miniaturowy model pełnowymiarowego produktu, podobnie, jak architekt buduje mały model dużej budowli. Oznacza to doskonalenie wykonania w dynamice piano, zanim zacznie się podkręcać głośność. W miarę zgłaśniania mnożą się trudności, warto więc zadbać o budowanie fundamentów na trwałych podstawach.

Pracę zaczynam od najważniejszej dla tego fragmentu sprawy: od artykulacji. Od
jakiegoś czasu odgrażam się, że napiszę na ten temat osobny artykuł, tutaj tylko
napomknę o moich przemyśleniach na ten kluczowy temat, który dla mnie stanowi najbardziej istotny aspekt tworzenia dobrego brzmienia. Na początku pomijam środkową nutę trioli, możliwie najkrócej grając wszystkie pozostałe, ale zachowując ich pełne, obfite brzmienie. Tak dzieje się w dynamice piano, która stanowi wzór dla sytuacji odtwarzanej w pełnej głośności. Bardzo krótkie granie, przy jednoczesnym zachowaniu pełnego brzmienia wewnątrz tych nut, zmusza grającego do użycia odpowiednio szybkiego strumienia powietrza na początku nuty, dla osiągnięcia maksymalnego wybrzmienia rozpoczęcia każdej nuty.

W następnym kroku też pominę środkową nutę, zaś skrajne tym razem zagram też w dynamice piano, mniej więcej normalnej długości, ale z akcentem w stylu bell-tone i z diminuendo. Powinno to brzmieć jak miniaturowe fp. Styl bell-tone sprawia, że mimo wydłużenia nuty powietrze nie płynie na początku dźwięku wolniej, co jest najczęstszą przyczyną braku dobrego brzmienia i prawie wszystkich innych błędów. Teraz bym dodał małą nutkę w środku i pracował nad stroną rytmiczną tej figury, wciąż w dynamice piano.

Uważam, że tajemnica uzyskania dobrego brzmienia rytmu tej figury leży w długości i stylu akcentowanej nuty. Jeśli nuta akcentowana jest za krótka, ta figura zabrzmi jak ósemka i dwie szesnastki. Jeśli ta nuta będzie zbyt długa, nie zabrzmi jak triola, ponieważ mała nutka nie będzie słyszalna. Jeśli nuta akcentowana ma właściwą długość i styl, to pozostałe dwie nuty trioli same znajdą swe naturalne miejsce. Nie chciej zagrać tego całkiem tenuto, bo istnieje niebezpieczeństwo, że wyjdzie Ci „da-daa-da-daat bhaaa bhaaa” itd. Mnóstwo razy słyszałem coś takiego. Ten styl wymaga sporo pracy, a takie tenuto, to ostatnia rzecz, która potrzebna Ci w tym trudnym fragmencie, poza tym brzmi naprawdę źle. Trzeba uważać, żeby nie zagrać przedtaktowej ósemki w każdym takim takcie z podziału dwójkowego, co jest powszechnym błędem. Dobrym sposobem uniknięcia tego jest liczenie triolami całego pustego taktu poprzedzającego i taktu z przedtaktem.

Oto sposób, w jaki mógłbym opisać styl tej figury: nuta akcentowana powinna być nieco głośniejsza niż pozostałe miary w takcie, w naturalnym kształcie głośności – podobnym do rysunku znaku akcentu. To spowoduje poczucie większej wagi, niż druga i trzecia miara w takcie. Ćwierćnuty z kropką powinny być prawie tak samo mocne, ale szybciej cichnące; dzięki temu nie zabrzmią tak ciężko, jak pierwsza miara i będą trochę zbliżone do wcześniej opisanych bell-tonów. Jeśli potraktujesz wymowę słowa „timpani”, jako podpowiedź dla właściwego brzmienia rytmu tej trioli, to zauważysz naturalne diminuendo na spółgłosce „m”. Faktycznie przekształca się ono w brzmienie samogłoski. Wymów "timmmpani", a otrzymasz właściwe poczucie tej figury. Uważaj, żeby akcentowana nuta nie zaginęła po kilku taktach. Stałe ćwiczenie Cwałowania w piano, z tym samym akcentowaniem przez cały fragment, przynosi dobre rezultaty i pozwala mieć nadzieję osiągnięcia podobnego efektu w głośniejszej dynamice, musi to jednak zostać mocno ugruntowane.

Po uzyskaniu wersji bliskiej doskonałości w dynamice piano, próbuj zwiększać dynamikę do mezzoforte, utrzymując brzmienie i styl DOKŁADNIE tak samo. Kiedy już to osiągniesz, spróbuj delikatnego forte, ciągle zachowując identyczne brzmienie i styl. Następnie opuść wersję fortissimo, idź gdzieś, gdzie nikt Cię nie będzie słyszał (świetnie byłoby na zewnątrz) i graj tak głośno, ile tylko możesz. Staraj się utrzymać tak dużo poczucia odprężenia, jak to było w piano. Codziennie graj cichą wersję, jako dla brzmienia wersji głośniejszej. Wersja FFF początkowo będzie brzmiała okropnie, ale po jakimś miesiącu codziennego grania tego po kilka minut (nie więcej) będzie już mniej okropnie, a właśnie o to chodzi. Zawsze wracaj do wersji zminimalizowanej, gdyż, teoretycznie rzecz biorąc, jedyną różnicą między piano a FFF powinien być zwiększony wydatek powietrza.

Kiedy obniżysz głośność do poziomu wymaganego na przesłuchaniu (prawie pełne forte) wyjdzie na jaw, że ten margines bezpieczeństwa się opłacił. Punkty zarobi nie ten, kto zagra najgłośniej, lecz ten, kto zabrzmi najlepiej, grając głośno. Wielu nie lubi ćwiczenia w naprawdę głośnej dynamice, ale niestety – jeśli chcesz dobrze zabrzmieć grając głośno – to musisz.

Jeśli chodzi o zmiany tempa i dynamiki, to stwierdzam, że tempo 92 stanowi właściwe wypośrodkowanie. Stosuję to samo tempo w dur i w moll, gdyż Wagner zapisał fragmenty durowe niżej i ciężej, więc niepotrzebne jest spowalnianie tempa. Uwaga dyrygenci! Żadnej słoniowatości. Jeśli chodzi o kontrasty dynamiczne, to przyjąłbym odcinek w dolnej oktawie, zaczynający się do Ais, jako cichszą dynamikę (w wielu wydaniach jest tu zapisane forte), aby dało się zagrać głośniej w miejscu oznaczonym fortissimo (Fis-Gis etc.). To najwygodniejsze miejsce, od którego można zagrać głośniej zagrać, zatem sprytnie będzie stąd właśnie nieco podkręcić dynamikę.

Spośród spraw niezwiązanych z tematem chcę zwrócić uwagę na dwa zbiory. Po pierwsze Wokalizy Bordogniego, w wersji Davida Schwartza. Schwartz transkrybował te etiudy na puzon (najbardziej są znane, jako popularne transkrypcje Rochuta) i dołożył płytę CD z akompaniamentami fortepianowymi Bordogniego. Ćwiczenie tych etiud z płytą gwarantuje właściwe poczucie czasu oraz intonacji (równomiernie temperowanej). Druga pozycja to Tutor (Korepetytor) Intonacji Michaela Keenera. Ten zbiór, też wydany z płytą CD, na 22 stronach omawia zagadnienia intonacji, a następnie proponuje zestaw ćwiczeń na 1, 2, 3 lub 4 instrumenty. Ćwiczenia zapisane są w kluczu basowym i we wiolinowym w stroju B, mogą więc być używane przez wielu muzyków. Podręcznik Keenera, wraz z Tune Up (Stephena Cooleya?), to świetny sposób na ćwiczenie intonacji samemu, w domu. Podobnie, jak wszystkie ćwiczenia towarzyszące płytom CD, najlepiej jest używać ich w połączeniu z takimi materiałami, jak Studia intonacji dla trzech puzonów, aby można je było zastosować do wykonań zespołowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz