poniedziałek, 25 stycznia 2016

44. Zadęcie i suwak

Jay Friedman Reflections styczeń 2013r., tłum. Łukasz Michalski

W tym miesiącu chcę skupić się na tym jak wielki wpływ na intonację (wysokość dźwięku) ma zadęcie. Łatwo można to wykazać grając z tunerem („korgiem") i śledząc, co pokazuje wskaźnik przy zadęciu luźnym, a co przy napiętym. Generalnie rzecz ujmując, luźniejsze zadęcie obniża strój i podobnie dzieje się w stronę przeciwną. Ma to zasadniczy wpływ na umiejscowienie suwaka, ponieważ ułożenie zadęcia zmienia się dla każdego granego dźwięku i nigdy się nie powtarza. Twierdzę tak, bo na ułożenie zadęcia ma wpływ około 300 mięśni i szansa, że ułożą się identycznie dla dwóch różnych dźwięków jest praktycznie żadna.

Z tego powodu konieczne jest niewielkie dostosowanie pozycji suwaka, by uwzględnić różnicę między zadęciem napiętym i brakiem napięcia. Ci z nas, którzy ustawiają suwak w tym samym miejscu, nie zważając na to, co dzieje się w danej chwili z zadęciem, nigdy nie będą stroić nawet sami ze sobą, nie mówiąc już o strojeniu z innymi.

Faktem jest, że kiedy siedzimy w zespole i przez wiele minut liczymy takty pauzy, nasze zadęcie traci poczucie „rozgrzania". Jeśli nie zrównoważymy tej utraty prężności, nasz strój prawdopodobnie będzie niższy niż wówczas, gdybyśmy grali nieprzerwanie. Konieczna stanie się więc subtelna zmiana umieszczenia suwaka, by na powrót znaleźć się we właściwej tonacji. I znowu, generalnie rzecz ujmując, na dłuższą metę lepiej przydaje się taka koncepcja zadęcia, w której wydobywamy możliwie  najwyższą   wysokość   dla   każdego   stopnia   alikwotów, a suwakiem wykonujemy minimalne (choć nadal konieczne) ruchy dostosowujące.

Oczywiście, sposobem na wydobycie najwyższych możliwych wysokości na każdym stopniu alikwotów jest zadbanie o odpowiednie umocnienie kącików zadęcia, by osiągnąć czysty, jasny i skupiony dźwięk. Dzięki temu reszta naszego ciała pozostanie rozluźniona, a to właśnie jest tajemnica wspaniałego brzmienia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz