W tym miesiącu
chcę skupić się na tym jak wielki
wpływ na intonację (wysokość dźwięku) ma
zadęcie. Łatwo można to wykazać grając z tunerem
(„korgiem") i śledząc,
co pokazuje wskaźnik
przy zadęciu luźnym, a co przy napiętym. Generalnie rzecz ujmując, luźniejsze zadęcie obniża strój i podobnie dzieje się w stronę przeciwną. Ma to zasadniczy wpływ na umiejscowienie suwaka, ponieważ ułożenie zadęcia zmienia się dla każdego granego dźwięku i nigdy się nie powtarza. Twierdzę tak, bo na ułożenie
zadęcia ma wpływ około 300 mięśni i szansa,
że ułożą się identycznie dla dwóch
różnych dźwięków jest
praktycznie żadna.
Z tego powodu konieczne
jest niewielkie dostosowanie pozycji suwaka, by uwzględnić różnicę między zadęciem napiętym i brakiem
napięcia. Ci z nas, którzy ustawiają suwak w tym samym miejscu,
nie zważając na to, co dzieje się w danej chwili
z zadęciem, nigdy nie będą stroić nawet sami ze sobą,
nie mówiąc już o strojeniu
z innymi.
Faktem jest, że kiedy siedzimy
w zespole i przez wiele minut liczymy takty pauzy, nasze zadęcie traci poczucie „rozgrzania". Jeśli nie zrównoważymy tej utraty prężności, nasz strój prawdopodobnie będzie niższy
niż wówczas, gdybyśmy grali nieprzerwanie. Konieczna stanie się więc subtelna zmiana umieszczenia suwaka, by na powrót znaleźć
się we właściwej tonacji.
I znowu, generalnie
rzecz ujmując, na dłuższą
metę lepiej przydaje się taka koncepcja
zadęcia, w której
wydobywamy możliwie
najwyższą
wysokość dla każdego stopnia alikwotów, a suwakiem wykonujemy minimalne (choć nadal konieczne) ruchy dostosowujące.
Oczywiście, sposobem na wydobycie najwyższych możliwych wysokości na każdym stopniu alikwotów jest zadbanie o odpowiednie umocnienie kącików zadęcia, by osiągnąć czysty, jasny i skupiony
dźwięk. Dzięki temu reszta naszego ciała pozostanie rozluźniona, a to właśnie jest tajemnica wspaniałego brzmienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz