W tym miesiącu poetyzuję o tym, co my, puzoniści i pozostali blaszani dęciacy, jesteśmy winni Ryszardowi Wagnerowi.
Uświadomił wszystkim, że instrumenty dęte blaszane, szczególnie puzony,
mogą udźwignąć znaczące partie materiału tematycznego w muzyce
orkiestrowej. Był pierwszym z wielkich
kompozytorów, który zrozumiał, że puzony potrafią nie tylko zabrzmieć
z przeogromną siłą, jak to najczęściej widzieli
wcześniejsi kompozytorzy, ale że mogą upiększyć paletę barw orkiestry w pianissimo, a ich wielką
zaletą jest łatwość grania
delikatnie i legato. Wcześniej pisano na
puzony głównie w stylu deklamatorskim, a fragmenty
legato były raczej wyjątkiem, niż regułą.
Oczywiście słynne legato w symfonii Reńskiej Schumanna
wybiega daleko
w przyszłość, pokazując, do czego
puzon może być zdolny. Beethovenowska koncepcja pisania dla
puzonów to zasadniczo wzmocnienie orkiestrowego
tutti, z niewielką wiarą, a raczej jej brakiem,
w zdolności legowania i gry piano na naszym instrumencie- wyjąwszy może kilka
krótkich fragmentów w Missa Solemnis. Nawet Equale na kwartet puzonów utrzymane są w
stylu non-legato. Mozart, jak się
wydaje, nieco bardziej ufał, że
puzony mogą grać w miękkim, wokalnym
stylu. Scena z opery Don
Giovanni, w której Komandor osądza Don Juana
pokazuje, że miał niezłe ucho w kwestii
stosowania puzonu.
Dlaczego nie napisał
dla nas nic
więcej, to zagadka dla
wszystkich. Być może
muzycy jego czasów
byli technicznie mało zaawansowani.
Wiadomo, że edukacja
muzyczna Wagnera opierała się
częściowo na kopiowaniu
partytur oper Rossiniego. Ale lektura
tego, co Rossini napisał dla puzonów
w ogóle nie mówi nam o tym, skąd Wagner nabył umiejętność tak znakomitego
pisania na ten instrument. Rossini
ciągle myślał o puzonach, jako instrumentach
klucza basowego i stosował je w podobny sposób,
jak dawniejsi kompozytorzy. Nawiasem mówiąc, uwertura do Wilhelma
Tella została napisana chyba
jednak na puzony suwakowe, albowiem w czasie premiery tego przedstawienia w Operze Paryskiej nie
używano puzonów wentylowych.
Wagner interesował się rozwojem instrumentów
dętych blaszanych we współczesnej sobie orkiestrze
i prawdopodobnie miał coś wspólnego
ze zmianą małych
menzur i dźwięczników na większe, jakich dziś używamy. W uwerturze do Tannhausera określił, że sekcja
puzonów ma składać się z
dwóch tenorowych i basowego;
inaczej niż w stosowanym wówczas standartowo układzie altowy, tenorowy i basowy, który,
zgodnie z wcześniejszym niemieckim zwyczajem, sam zastosował w Rienzi.
W dramacie Tristan
i Izolda głos I puzonu zapisany
jest w kluczu altowym,
ale Wagner zamieścił partyturze uwagę, ze puzon altowy nie ma
być
używany. Uwertura do Tannhäusera
jest interesująca z uwagi na
to, że duży przebieg melodyczny w pierwszym tutti jest
powierzony samym puzonom, co zdarzało się rzadko, jeśli nie liczyć Wielkiej Symfonii C dur Schuberta.
W cyklu Pierścień
Nibelungów Wagner w pełni
urzeczywistnia swe ambicję uwolnienia
puzonów od typowego akompaniowania, by mogły przedstawiać tematy
i nieść linię
melodyczną. Motyw klątwy jest niemal zawsze powierzony puzonom,
podobnie jak motywy porozumienia
i przeznaczenia, przeważające w tych
dziełach. To, co napisał
puzonom akompaniującym pianissimo jest doprawdy inspirujące; muzyka
magicznego ognia w Walkirii to przykład godny
podziwu.
Nawet w dramacie
Tannhäuser puzony w Pieśni
do Gwiazdy Wieczornej dają linii wokalnej cudowne tło
otuliny dźwiękowej. Frazy legato napisane puzonom w Pierścieniu
są naprawdę wizjonerskie. Uderzające jest wagnerowskie przeświadczenie o puzonach,
mogących wydobywać piękne legato typu wokalnego
nawet w pianissimo, kompozytor uwalnia
instrument, który zbyt długo
pozostawał w kajdanach zaszufladkowania.
Uderzającą cechą wagnerowskiego
pisania dla puzonów, a także
dla innych instrumentów orkiestry, jest dokładne
określanie artykulacji i legato. Jednakże ogólnoświatowa praktyka pomija
te
troskliwie oznaczone artykulacje na korzyść
niewyraźnego stylu jakby-legato; w rezultacie
nie wychodzi ani łuk, ani dźwięki oddzielone,
jest za to coś,
co niczemu nie służąc, szkodzi w obie strony.
Weźmy drugi takt motywu Walhalli
w Złocie Renu i w pierwszym akcie Walkirii: Taah-daaa-da Taaah-da-da-da-taah.
To zawsze wybrzmiewa:
Taah-daa- da Faah-da-da-da-faah. Publiczność
słyszy tu papkę, która właśnie tym jest. Jedynym wyraźnym dźwiękiem jest pierwsza nuta, reszta została zdegradowana, jako obywatelki drugiej klasy tylko dlatego, że znalazły się
pośrodku frazy. Ponieważ jesteśmy
opowiadaczami muzyki, można
by rzec, że
wymawiamy tylko pierwsze słowo, a resztę mamroczemy.
Pogląd taki, że wskazana
jest jednostajność artykulacji,
to poważny błąd. Dbałość o piękno
dźwięku to jedyny aspekt grania, w którym równomierność jest pożądana. Na dodatek wszystko powinno
rozgrywać się w możliwie szerokim spektrum.
Doskonale możliwe jest wymówienie każdego niezalegowanego dźwięku
frazy, bez „dziury” pomiędzy
nutami, z taką samą
wyrazistością, jak pierwszy
dźwięk frazy. Wymaga to ćwiczenia
i myślenia, też uświadomienia sobie, ze
wyrazistość nie jest sama w sobie niemuzykalna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz