piątek, 30 października 2015

Ćwiczenie

Arnold Jacobs - Brian Frederiksen: Song & Wind tłum. Łukasz Michalski

Indywidualne ćwiczenia ma miejsce wtedy, gdy rozwijamy umiejętności. Grającego musi radować ćwiczenie, niezależnie od stopnia trudności, ale: „Jeśli ktoś doznaje satysfakcji z osobistego ćwiczenia, a nie z zespołowego grania, albo satysfakcję daje mu tylko zespół, to sam siebie okalecza”.

Na zajęciach kursów mistrzowskich Jacobs zwykle pytał o techniki ćwiczenia. Kiedy nie dostawał precyzyjnej odpowiedzi od żadnego muzyka, mówił im: „Nie ćwiczcie miernie”. Zachęcał do grania dla wyimaginowanego audytorium.

Opowiadał o dniach spędzonych w Instytucie Curtisa. „Moja ćwiczeniówka usytuowana była wzdłuż korytarza, którym przechodziło się do innych części budynku. Wszyscy wspaniali artyści, Leopold Stokowski, Fritz Reiner, muzycy z Orkiestry Filadelfijskiej przechodzili obok mojej sali. Nie mogłem grać źle, zabierając się za zbyt trudną muzyką i pokazując wszystkim, że nie mogę jej zagrać. Cokolwiek ćwiczyłem w ćwiczeniówce, musiało brzmieć dobrze. Miałem wtedy tylko 15 lat, ale instynkt podpowiadał mi: ‘Nie brzmij źle’. Część mego sukcesu przypisuję temu, że musiałem ćwiczyć słuchany przez ludzi takich jak Reiner, czy Stokowski. Nie widziałem ich, ale wiedziałem, że mnie słyszą.”

Część codziennego ćwiczenia to przygotowywanie muzyki do wykonania i stałe granie wprawek, takich jak gamy i pasaże. Choć wielu muzyków nie przywiązuje do nich wagi, Jacobs uważa, że powinny być częścią codziennej praktyki.

„Granie gam jest jak wspinanie się po linie i uderzanie w worek treningowy; powinno być jednak czymś więcej. Ma być jak kadencja z Mozarta, czy Brahmsa, coś, czemu da się nadać artystyczną   formę muzyczną.”

Trzeba tu rozwagi, ponieważ samo ćwiczenie wielu wprawek nie uformuje wykształconego muzyka. „Przyszły zwycięzca trenuje. Ma za sobą wiele godzin ciężkiego wysiłku: uderzania w worek, skakania po linie. Teraz ćwiczenia te wykonuje wspaniale, ale po wejściu na ring zostałby znokautowany, ponieważ brak mu doświadczenia w rzeczywistej walce. Musi je zbudować na posiadanej już bazie. Podobne wyważenie ma zachować uczeń na swej drodze rozwoju. Istotne znaczenie musi mieć granie różnych wprawek - gam, interwałów, ćwiczeń legato- zmierzenie się ze wszystkimi wyzwaniami, które te ćwiczenia stawiają. Chcę wpoić studentom taki sposób pracy - 40% ćwiczeń powinny stanowić wprawki, ćwiczenie kondycji- uderzenia w worek i wspinanie się po linie, ale 60% czasu powinno być poświęcone na interpretacyjne aspekty muzyki.”

Te proporcje mogą ulegać zmianom, zależnie od instrumentu i muzyka. „Tuba jest głównie instrumentem akompaniującym. Rzadko wychodzi na wierzch i prowadzi linię melodyczną. Zwykle akompaniujemy komuś innemu. W rezultacie, ponieważ przeważnie jesteśmy powołani do akompaniowania, bardzo często zawodzimy wywołani do gry solowej - gdy trzeba interpretować przed słuchaczami. Musimy zrekompensować ten brak okazji poprzez ćwiczenia w pracowni.”

„Jeśli ktoś ma taką pracę, że gra całymi wieczorami, może na ćwiczenia sprawnościowe przeznaczyć 80% swego ćwiczenia, ponieważ stale interpretuje. Pierwszy waltornista wielkiej orkiestry zawsze gra jako solista. On też może więcej czasu poświęcić wprawkom. Tubista też poświęca wiele czasu wprawkom, ale nie ma możliwości równie często grać melodii.”

„Ćwiczenie to w 85% czynienie stwierdzeń, a w 15% stawianie pytań. Kiedy zaczynasz ćwiczyć, lepiej jest poczynić stwierdzenie i ćwiczyć to co dobre, niż pytać (wątpić? i ćwiczyć to, co złe.”

Pracować nad utworem należy poprzez granie krótkich odcinków. Nie zawsze trzeba zaczynać od początku. Rozpoczynać należy od fragmentu, który wymaga pracy.

W przypadku trudnych miejsc Jacobs radzi zwolnienie tempa, granie po kolei poszczególnych nut. Jeśli to potrzebne, można zmienić rejestr - ćwiczyć dane miejsce oktawę niżej, jeśli za wysokie, lub oktawę wyżej, jeśli za niskie.

By polepszyć jakość pierwszego dźwięku frazy można zagrać najpierw pierwsze dźwięki frazy [1,2,3,4,5]. Potem zagrać je w odwrotnym porządku [5,4,3,2,1]


Zapamiętać jakość brzmienia dźwięku otwierającego frazę podczas grania w odwróconej kolejności. Zagrać frazę ponownie w normalnym porządku, ale stosując jakość dźwięku uzyskaną podczas grania od końca.


„Grać tak, by każda nuta warta była 500 $, a nie 5 $.”

Codziennie trzeba ćwiczyć w całej skali instrumentu, ale najwięcej w średnicy. Nie można ignorować najwyższego i najniższego rejestru, trzeba go rozwijać. Do poszerzania skali trzeba jednak podchodzić od strony rozwijania średniego zakresu, nie ćwiczyć krańców skali niezależnie, bez należytego opanowania średnicy. Taki sposób opanowywania instrumentu poprzez stopniowe posuwanie się z terenów znanych w kierunku nieznanych jest szczególnie istotne dla młodych muzyków.

„Młodzież próbuje grać w ekstremalnych rejestrach, zanim rozwinie normalną skalę. Takie poszerzanie skali musi mieć zawsze na względzie jakość dźwięku, czy też charakterystykę brzmienia zgodną z aktualnym stopniem zaawansowania muzyka. Nie zawadzi pogrzebać nieco w skrajnych rejestrach, jeśli nie poświęcimy na to więcej niż 5 - 10% czasu ćwiczenia. To znaczy, że 90% ćwiczenia powinno przebiegać w normalnym zakresie. Po cudownym zagraniu utworu w średnicy - jakiejś rozwijającej i łatwej do grania pieśni, Ave Maria, czy adagio, polki, może jazzu - potem 5 czy 10% może zająć wysoki rejestr.”

W codziennym ćwiczeniu z zasady powinien znaleźć się czas na granie liryczne, czy w stylu bel canto, w celu wykształcenia dźwięku jak najlepszej jakości. Rozpoczynać granie liryki z vibrato, pozostając później w stylu, ale już bez vibrato. Umieć zagrać pieśń z vibrato i bez. Utrzymać liryczną jakość wyrazu po dodaniu do dźwięku artykulacji. Pozostać w lirycznej jakości we wszystkich prędkościach. Ćwiczyć liryczne pieśni zarówno na ustniku, jak i na instrumencie.

Zawodowi muzycy muszą ćwiczyć, by podtrzymać swe umiejętności. „Im bardziej jesteś zaawansowany, tym więcej  potrzebujesz ćwiczyć, ponieważ musisz utrzymać to, co już zdobyłeś i mieć czas na odkrywanie coraz to nowych terenów. Musisz wszechstronnie rozwijać swe zdolności, w przeciwnym wypadku zaczniesz tracić zdolność wykonywania swego repertuaru. To, co kiedyś było łatwe, po kilku latach stanie się o wiele trudniejsze. Jest oczywiste, że potrzebujesz nie tyle mięśni, ile świeżego spojrzenia.”

W czasie pracy w Chicago Symphony Jacobs normalnie ćwiczył trzy godziny dziennie, oprócz grania koncertów i prób. Oczywiście zależało to też od programu koncertów. Jeśli przygotowywano jakiś ciężki program, na przykład VI Symfonię Mahlera, nie ćwiczył sam w ogóle.

„Zwykle ćwiczyłem według trzech stałych, równoległych programów. Pierwszy, to stałe ćwiczenia kondycyjne oparte na gamach i palcówkach. Następny, to program recitalu, który chciałbym wykonać w dalszej przyszłości. Pracowałem nad nim rok lub dwa lata, przygotowując pięć, bądź sześć utworów. Takie utwory można szybko przeczytać, są one gotowe już po kilku tygodniach, ale czas poświęcasz na ich wyrafinowanie, interpretację, rozłożenie na czynniki pierwsze i zorientowanie się, co mógłbyś w nich udoskonalić. Praca ta pozwala doprowadzić do perfekcji wszystkie wzorce neuromuskularne, czyli powodowane myślą zachowania ciała. Wchodzisz w szczegóły. Wszystko podlega coraz większej mentalizacji*, co jest, jak myślę, bardzo ważne.”

Trzeci program ćwiczeniowy Jacobsa obejmował utwory solowe i studia orkiestrowe przewidziane do wykonania najdalej za cztery tygodnie. Czytał, przygotowywał i specjalnie ćwiczył wówczas utwory, które nie zostały włączone do cyklu prac długoterminowych.



* mentalizacja- włączenie kontroli świadomości do procesów lub czynności, które przedtem przebiegały nawykowo, automatycznie (przyp. tłum.)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz