czwartek, 16 kwietnia 2015

16. Ten F.... dodatek nadzwyczajny



Jay Friedman Reflections 06/08/2008, tłum. Łukasz Michalski

Technika używania kwartwentyla F to zagadnienie którego dotychczas nie poruszałem, choć zapewne dawałem pewne wskazówki praktyczne- zwłaszcza w zakresie relacji z innymi instrumentami blaszanymi. Na przykład użycie kwartwentyla w tej etiudzie Rochut’a która rozpoczyna się od przedtaktu C na pięciolinii zlegowanego z A na piątej linii, może się okazać przydatne- jeśli będzie wykonane odpowiednio. Jeśli to legato będzie zagrane niewłaściwie to mogą się nam przytrafić tu inne dźwięki bądź hałasy. Zwykle winy trzeba szukać najpierw po stronie wentyla a później powietrza. Jeśli wentyl zadziała zanim strumień powietrza i zadęcie osiągną drugi dźwięk, da się usłyszeć dźwięki pośrednie i śmieci w brzmieniu. Sztuką jest takie opanowanie ruchu wentylem, jakby to był suwak- ma poruszać się płynnie. Jak już kiedyś napisałem: nie chciałbym, by rodzaj mego legato określano w fabryce. Chciałbym mieć tu coś (a najlepiej wszystko!) do powiedzenia.

Współczesna myśl techniczna w większości wypadków uczyniła działanie wentyla tak błyskawicznym, że rzadko kiedy nadąża za nim strumień powietrza. Dlatego właśnie chciałbym byś wziął po uwagę, że możesz nauczyć się panować nad działaniem wentyla tak, byś mógł dostosować legato do swych potrzeb. Ponieważ skok wentyla jest bardzo mały, trudno jest wykonać gładkie legato- gdyż skok od C do A, czy jeszcze gorzej od C o oktawę do C jest większy niż odległość skoku wentyla. Jeśli wentyl przełączy, gdy będziesz jeszcze w trakcie legowania- to nie będzie brzmiało dobrze.

Odpowiednim ćwiczeniem, mającym na celu przedstawienia problemu, jest naciśnięcie go i pozwolenie mu na powrót bez zatrzymywania po drodze.

Opanowanie właściwego poruszania wentylem wymaga pracy, ale opłaci się. W ostatecznym efekcie powinieneś być w stanie poruszać wentylem tak jak ruszałbyś suwakiem, gdy chcesz by się nie zatrzymywał- ale płynnie przechodził przez  pozycje. W kolejnym etapie ćwiczenia dołożymy strumień powietrza i zadęcie tak, by dźwięk pomiędzy dwiema nutami nie zatrzymywał się, ale tylko przechodził.

Decydującym czynnikiem w owym legato od C do A, bądź od C do C jest by powietrze i zadęcie mogło złapać drugi dźwięk o ułamek sekundy wcześniej niż dojedzie wentyl- zapewni to czyste, gładkie legato.

Zdrowy rozsądek podpowie, że albo powietrze musi przyspieszyć, albo wentyl zwolnić. Ja raczej widziałbym połączenie obydwu działań. Oczywiście to samo odnosi się też do legat opadających. Uwielbiam taki fragment partii puzonu kontrabasowego w drugiej scenie Złota Renu”1, gdzie 4 łuki piano od Ges na pierwszej linii do Des o kwartę niżej.
Puzoniści basowi, macie jakiś pomysł na zagranie tego gładko?

Ha, wiecie co? Rozmyślam ostatnio o “Cwałowaniu2, ponieważ wydaje mi się, że każdemu, także mnie, sprawia wiele problemów- a znajduje się w programie prawie wszystkich przesłuchań. Rozmyślam o trioli: jak trudno jest nie tylko zagrać poprawnie, ale zadbać też o dobry dźwięk, a zdaje się, że to zupełnie różne sprawy. Wiesz, co myślę? Pomimo tego, że na pierwszą miarę każdego taktu przypada triola, faktem jest, że ta triola jest podzielona na równe części; ósemkę z kropką w pierwszej połowie miary i szesnastkę z ósemką w drugiej połowie tej miary. W efekcie otrzymujemy rytm dwudzielny, obydwa składniki miary zajmują tyle samo czasu.

Jeśli zagra się to dokładnie tak, jak zostało zapisane to myślę, że nie zabrzmi to wystarczająco podobnie do trioli. Myślę, że aby ten rytm do trioli upodobnić, trzeba przesunąć niewielką ilość czasu z drugiej połowy miary na pierwszą, by ta pierwsza połowa (ósemka z kropką) trwała nieco dłużej niż druga. Taki zabieg spowoduje pewną nierówność całej figury co, według mnie, da większe wrażenie trioli, niż gdyby to zostało zagrane z równym podziałem czasu między obie połówki miary.

Wymawiając słowo “timpani” (które wolę od dawnego “Amsterdam”) odkryjesz, że naturalnie rozciągasz brzmienie spółgłoski “mmmm”, nadające grupie prawdziwe brzmienie trioli. Oczywiście chyba największym dla nas wyzywaniem jest utrzymanie akcentu na pierwszej nucie trioli konsekwentnie przez cały fragment.

Wielokrotne powtarzanie brzmienia "timmmpani, timmmpani, timmmpani," pozwoli ci odczuć właściwą długość jak i właściwy kształt pierwszej nuty i zasugeruje naturalne diminuendo. Mam wrażenie, że jeśli pierwszy dźwięk trioli ma właściwą długość i styl to pozostałe nuty figury same zajmą odpowiednie miejsca.

Proszę, po dalsze wiadomości zajrzyj do mego poprzedniego artykułu na ten temat, "Ride in style3".
I pamiętaj, grając ten utwór nie stosuj żadnych dwudzielnych rytmów, żadnych ósemkowych przedtaktów!

1 Ryszard Wagner „Das Rheingold” („Złoto Renu”) pierwsza, wstępna część dramatu muzycznego Pierścień Nibelungów”
2 Ryszard Wagner Die Walküre” („Walkiria”) druga część dramatu „Ring des Nibelungen” („Pierścień Nibelungów”)
3 Ride- czyli Cwałowanie, patrz poprzedni przypis. Dziś (początek grudnia 2008) artykuł jeszcze nie przetłumaczony…