Jay Friedman Reflections 06/08/2008, tłum. Łukasz Michalski
Technika używania
kwartwentyla F to zagadnienie którego dotychczas nie poruszałem, choć zapewne dawałem pewne wskazówki
praktyczne- zwłaszcza w zakresie
relacji z innymi instrumentami blaszanymi. Na przykład użycie kwartwentyla w tej etiudzie
Rochut’a która rozpoczyna
się od przedtaktu C na pięciolinii
zlegowanego z A na piątej linii,
może się okazać
przydatne- jeśli będzie wykonane odpowiednio. Jeśli
to legato będzie
zagrane niewłaściwie to mogą się nam przytrafić tu inne dźwięki bądź hałasy.
Zwykle winy trzeba szukać najpierw po stronie
wentyla a później
powietrza. Jeśli
wentyl zadziała
zanim strumień powietrza i zadęcie osiągną drugi dźwięk, da się
usłyszeć dźwięki pośrednie i śmieci w brzmieniu.
Sztuką jest takie opanowanie
ruchu wentylem, jakby to był suwak- ma poruszać
się płynnie. Jak
już kiedyś napisałem: nie chciałbym, by rodzaj
mego legato określano w fabryce.
Chciałbym mieć tu coś (a najlepiej wszystko!)
do powiedzenia.
Współczesna myśl techniczna w większości wypadków
uczyniła działanie wentyla tak błyskawicznym, że rzadko kiedy nadąża za
nim strumień powietrza. Dlatego właśnie
chciałbym byś wziął po uwagę, że
możesz nauczyć się
panować nad działaniem wentyla tak,
byś mógł dostosować
legato do swych potrzeb. Ponieważ skok wentyla jest
bardzo mały, trudno jest
wykonać gładkie legato- gdyż
skok od C do A, czy jeszcze gorzej od C o oktawę
do C jest większy niż
odległość skoku wentyla.
Jeśli wentyl przełączy, gdy
będziesz jeszcze w trakcie legowania- to nie będzie
brzmiało dobrze.
Odpowiednim ćwiczeniem, mającym na celu przedstawienia
problemu, jest naciśnięcie
go i pozwolenie mu na
powrót bez zatrzymywania po drodze.
Opanowanie właściwego poruszania wentylem wymaga pracy, ale opłaci się. W ostatecznym
efekcie powinieneś być w stanie poruszać wentylem tak jak
ruszałbyś suwakiem, gdy chcesz by się nie zatrzymywał- ale płynnie przechodził przez pozycje. W kolejnym etapie
ćwiczenia dołożymy
strumień powietrza
i zadęcie tak, by dźwięk
pomiędzy dwiema nutami
nie zatrzymywał się,
ale tylko przechodził.
Decydującym czynnikiem w owym legato od C do A, bądź
od C
do C jest by powietrze
i zadęcie mogło
złapać drugi dźwięk o ułamek sekundy
wcześniej niż dojedzie wentyl- zapewni to czyste, gładkie legato.
Zdrowy rozsądek podpowie, że albo powietrze musi przyspieszyć,
albo wentyl zwolnić.
Ja raczej widziałbym
połączenie obydwu działań.
Oczywiście to samo odnosi
się też do legat opadających. Uwielbiam taki fragment partii
puzonu kontrabasowego w drugiej
scenie „Złota Renu”1, gdzie są 4 łuki
piano od Ges na pierwszej linii
do Des o kwartę niżej.
Puzoniści basowi, macie
jakiś pomysł na
zagranie tego gładko?
Ha, wiecie
co? Rozmyślam ostatnio o “Cwałowaniu2”, ponieważ wydaje mi się, że każdemu, także mnie, sprawia wiele
problemów- a znajduje się w programie prawie wszystkich
przesłuchań. Rozmyślam o trioli:
jak trudno jest nie tylko zagrać ją poprawnie,
ale zadbać też o dobry dźwięk, a zdaje się, że
to zupełnie różne sprawy.
Wiesz, co myślę?
Pomimo tego, że
na pierwszą miarę każdego
taktu przypada triola, faktem jest,
że ta triola jest podzielona na równe części; ósemkę z kropką w pierwszej połowie
miary i szesnastkę z ósemką w drugiej
połowie tej miary.
W efekcie otrzymujemy
rytm dwudzielny, obydwa składniki miary zajmują tyle samo
czasu.
Jeśli zagra
się to dokładnie tak, jak zostało zapisane
to myślę, że nie zabrzmi
to wystarczająco podobnie do trioli. Myślę, że aby ten
rytm do trioli upodobnić, trzeba przesunąć
niewielką ilość czasu z drugiej połowy
miary na pierwszą, by ta pierwsza
połowa (ósemka z
kropką) trwała nieco dłużej niż druga. Taki zabieg spowoduje pewną nierówność
całej figury co, według mnie, da
większe wrażenie trioli, niż gdyby to zostało
zagrane z równym podziałem czasu
między obie połówki miary.
Wymawiając słowo “timpani” (które wolę od dawnego
“Amsterdam”) odkryjesz, że naturalnie rozciągasz brzmienie
spółgłoski “mmmm”,
nadające grupie prawdziwe brzmienie trioli. Oczywiście chyba największym
dla nas wyzywaniem jest utrzymanie akcentu
na pierwszej nucie
trioli konsekwentnie przez cały
fragment.
Wielokrotne powtarzanie brzmienia "timmmpani, timmmpani,
timmmpani," pozwoli ci odczuć właściwą długość jak i właściwy
kształt pierwszej nuty i
zasugeruje naturalne diminuendo. Mam
wrażenie, że jeśli pierwszy dźwięk trioli ma właściwą
długość i styl to pozostałe nuty figury same zajmą
odpowiednie miejsca.
Proszę, po dalsze
wiadomości zajrzyj do mego
poprzedniego artykułu na ten temat, "Ride in style3".
I pamiętaj,
grając ten utwór nie stosuj żadnych dwudzielnych rytmów, żadnych ósemkowych przedtaktów!
1 Ryszard Wagner „Das Rheingold” („Złoto
Renu”) pierwsza, wstępna część dramatu
muzycznego „Pierścień Nibelungów”
2 Ryszard Wagner „Die Walküre” („Walkiria”) druga część dramatu „Ring des Nibelungen” („Pierścień Nibelungów”)
3 Ride-
czyli Cwałowanie, patrz poprzedni przypis. Dziś (początek grudnia 2008) artykuł
jeszcze nie przetłumaczony…