poniedziałek, 6 kwietnia 2015

02. Prawdziwe "bzykanie"



Jay Friedman Reflections 04.12.2007, tłum. Łukasz Michalski

W tym miesiącu chcę mówić o bzykaniu na ustniku, którego jestem wielkim wyznawcą a które, jak myślę, wiele osób wykonuje niewłaściwie. Zadaniem bzyczenia jest zmaksymalizowanie wydajności między strumieniem przepływającego powietrza a drganiem ust. U większości osób bzyczących słyszę brzęczenie takie, jakby w nim było mnóstwo ściśniętego wysiłku. Słyszę przy legato dużo języka wbijającego wysokości dźwięków.

Sposób w który ja bzyczę i bzyczenia nauczam to użycie takiej dynamiki, która da największą dźwięczność przy najmniejszym wysiłku fizycznym; czyli to, co zawsze zalecał Arnold Jacobs. Oznacza to dynamikę w okolicach mezzo- piano.

Pierwszy dźwięk zacznij normalną artykulacją a potem bez języka, legato prześlizguj się glissando od dźwięku do dźwięku. Zadaniem Twym będzie prowadzenie nieprzerwanego strumienia powietrza i jednoczesne utrzymywanie ciała w stanie całkowitego rozluźnienia. Prześlizguj się po dźwiękach, zamiast lądowania na ich konkretnych wysokościach. Oczywiście zawsze chciałbyś bzyczeć czysto, wydobywać dokładne wysokości dźwięków, ale  ślizganie się  powietrzem umożliwi Ci utrzymywanie równomiernego strumienia powietrza i większą dźwięczność, w której zawiera się tajemnica wielkiego dźwięku.

Nie martw się, Twój instrument wykona wszystkie potrzebne Ci zróżnicowania, również legato wspomagane językiem. Delikatna dynamika pozwoli Ci wejść w stan zbliżony do relaksacji Yogi, znajdziesz się jakby w japońskim ogrodzie z wodą leniwie płynącą po krągłych kamieniach, w aurze całkowitego spokoju.

Grając na samym ustniku możemy zagrać takie wysokości dźwięków jak chcemy, jest to coś, co nie zawsze udaje się na instrumencie. Jeśli bzyczysz średnie C na ustniku, a suwak znajduje się w 1. pozycji, z instrumentu wydobędzie się dźwięk D, ale o bardzo kiepskiej barwie. Powtarzam ludziom zawsze, żeby nie bzyczeli dźwięków, które próbują zagrać, ale w każdym przypadku dźwięk wydobywający się z instrumentu, ponieważ będzie to bardziej zbliżone do danego alikwotu.

Jeśli nie bzyczysz na instrumencie tych wysokości, które chcesz zagrać, to będziesz grał niedobrym dźwiękiem. Bzyczenie na ustniku pozwala Ci wybzyczeć właściwe wysokości dźwięków i właśnie dlatego jest takie cenne, ale tylko, jeśli robisz to w sposób który opisuję. Jeśli spędzisz wystarczająco dużo czasu przy ustniku, bzycząc w sposób rozluźniony, nabywając właściwego rozumienia zależności między włożonym wysiłkiem a osiągniętym rezultatem, poczujesz, ze ustnik stanie się niemal częścią twego zadęcia.

Ha, powiedzmy teraz coś o sprawach praktycznych, na przykład o tłumiku. Bardzo często się zdarza, ze mamy niezwykle szybka wymianę tłumika, brakuje czasu by podnieść tłumik i umieścić go w instrumencie. Myślę, ze najlepszym sposobem poradzenia sobie w takim wypadku będzie zagranie takich fragmentów con sordino podtrzymując tłumik lewą ręką tak, jak w przypadku efektu wah- wah na tłumiku Harmon. Masz tłumik na kolanach (podołku, łonie ?), chwytasz go lewą ręką, wkładasz i nadal trzymasz, opierając dźwięcznik o nadgarstek. Daje to wsparcie prawej ręce, poruszającej suwakiem. Jeśli grasz na puzonie z kwartwentylem nie będziesz mógł go użyć, ale możesz w ten sposób bardzo szybko wymienić tłumik. Gdy napotkasz miejsce w którym konieczna jest jeszcze szybsza wymiana tłumika (a jest ich kilka) można nawet trzymać tłumik w lewej ręce i nie wkładać go całego do dźwięcznika, tylko tłumić lub otwierać, wysuwając bądź wsuwając go tylko w głąb czary o cal lub dwa.

Ciekawostka: znam takie miejsce w literaturze, w szóstej symfonii Carla Nielsena, gdzie we fragmencie solo nie ma czasu na włożenie tłumika a kompozytor napisał instrukcję dla drugiego puzonisty, by w krytycznym momencie włożył tłumik w czarę I puzonu.
Całkiem zmyślne rozwiązanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz