środa, 1 kwietnia 2015

11. Ciiiii…….. SHHHHHHHHHHHH



Jay Friedman Reflections 08/31/2008, tłum. Łukasz Michalskiby Kirk Lundbeck

Palec przy ustach, ciągle brzmiące ciiii…., otwarta dłoń pchająca w dół niewidzialną masę powietrza , ciągłe gadanie by ciszej, ciszej… altówki i dęte drewniane skulone, wystraszone- oto, efekt grania znakomitego puzonisty! Głośniej, szybciej, wyżej – to pewnie Twoje dążenia, jeśli grasz na niskim dętym blaszanym.

Nie! Tak wielu grających myśli, że te smyczki przed nami to tylko całe mnóstwo drewnianych tłumików stojących na drodze naszego “wspaniałego” dźwięku. Już czas schować swoje ego do kieszeni a jeszcze lepiej wyrzucić je do śmieci; zacznijmy robić muzykę zamiast hałasu.

Nasze instrumenty stały się niezwykle specjalistyczne. Poszło w kierunku większych rozmiarów i większych ustników. No, ale czy to nie jest dużo lepsze? Pewnie jesteś mięczakiem, jeśli grasz na czymś mniejszym niż puzon o wewnętrznej średnicy suwaka .547 (np. Bach 42). Naprawdę? Bez wątpienia puzoniści- pod względem jakości dźwięku- zaczęli zbytnio przypominać mięśniaków. Wszyscy ćwiczymy “Cwałowanie” i staramy się, by farba pękała na ścianach. Czy Bruckner i Mahler przewróciliby się w grobach słysząc, że ich potrójne forte  jest grane jako miękko popchnięte?  Kiedy mamy zawracać sobie głowę miękkim graniem? Problem w tym, że zamieniliśmy nasze instrumenty w subwoofery i rajdowe syreny.

Granie w sekcji puzonów orkiestry symfonicznej to stałe dążenie do równowagi brzmienia . Uczenie się grania razem jeden z drugim, i wpasowywanie  się w środowisko orkiestry. Tak, środowisko orkiestry. Jako puzoniści musimy dążyć by stać się  częścią całości, nie zaś scaloną częścią. Nie myślisz, że moglibyśmy się znaleźć na przedzie orkiestry? Ha, wreszcie mielibyśmy więcej miejsca dla naszych suwaków! Przyszedł in an nas czas, by nieco się wycofać, przyjrzeć się temu kim jesteśmy, jak jest nasza rola i zacząć ją wypełniać najlepiej jak tylko potrafimy.

Niemało spośród słyszanych przeze mnie najwspanialszych puzonowych solówek orkiestrowych było granych cicho! Na przykład chorały Brahmsa. Znakomite sekcje puzonowe mogą zrujnować te miejsca jeśli będą grać ponad orkiestrą, bez zespolenia z fakturą tkanki orkiestrowej, czy też bez zważania na kontekst w jakim dany fragment się znajduje. Trzeba utrzymywać dynamikę w zgodzie z przebiegiem wykonywanego utworu. Oznaczenia tempa i dynamiki zawsze są relatywne. Forte nie ma być głośne dla samej głośności a allegro nie ma być szybkie tylko dla szybkości. To wszystko jest względne a Ty, jako muzyk, musisz rozumieć kontekst: otoczenie, fakturę i budowę dzieła, zamierzony styl kompozytora i wreszcie grać w zgodzie z wymaganiami, które Ci stawia dyrygent.

Czas już, by zacząć ćwiczyć cicho; ciągle z tym samym podparciem, taką samą artykulacją i jakością dźwięku jak wyobrażacie sobie głośną, hałaśliwą sekcję. Próbuj grać “Cwałowanie” piano lub jeszcze delikatniej i słuchaj swej artykulacji i jakości dźwięku.  Stawiam 10 do 1: coś mi niemal na pewno mówi, że będzie to paskudne. Klarowność Twego dźwięku i artykulacja pogorszy się znacznie. Zagraj jakieś ćwiczenie Rochut’a w bardzo delikatnej dynamice i sprawdź, czy umiesz połączyć wszystkie nuty pod łukiem. I znowu pewnie nie będziesz w stanie kontrolować tych delikatnych łuków. Ćwicz tak, aż uda Ci się zastosowanie tej samej artykulacji, jakości dźwięku i panowania nad wykonaniem jak w przypadku głośniejszego grania. Właśnie tak staniesz się członkiem środowiska orkiestrowego. Nastały takie czasy, że sekcja puzonów może się chlubić dla swym wolumenem, ale także delikatnym piano i urodą brzmienia.

WUJEK GADUŁA ODPOWIADA NA PYTANIA.
Q: Mam dwa pytania na temat bzykania. Czy według Ciebie przydaje się to do ćwiczenia artykulacji, czy też bzyczenie powinno to być ograniczone tylko do glissand? Co myślisz o używaniu B.E.R.P.? Co brać pod uwagę podczas bzyczenia?

A: Zawsze artykułuję pierwszy dźwięk, a potem zasadniczo gram legato, no dobra- glissando- ponieważ chcę by mój strumień powietrza płynął ciągle, bez żadnej przerwy. Instrument dołoży wszelkie przerwy (i jeszcze trochę) które będą potrzebne, więc kiedy bzyczę chcę mieć nieprzerwany strumień powietrza. Robię to w dynamice mezzo-piano by osiągnąć maksymalny rezultat przy minimalnym wydatku energii.
Tak przy okazji, podoba mi się pomysł BERP ale tylko wtedy, gdy poruszanie suwakiem nie wpływa na zmianę sposobu bzyczenia.

Q: Mam pewien problem odkąd zacząłem grać na tubie pięć lat temu. Jestem młodym muzykiem, chodzę do liceum (college). Umiem sobie dobrze wyobrazić słuchowo brzmienie do jakiego dążę i jakie chciałbym wydobyć z mego instrumentu. Najczęściej udaje mi się dorównać temu, co sobie słuchem wewnętrznym wyobrażam. Ale paskudne oblicze tego problemu ciągle jeszcze czasami na mnie spoziera. Nierzadko zaraz zagraniu czegoś pięknie, po koncercie czy na koniec ćwiczenia, natykam się na lustro. I co widzę? Widzę coś, co wygląda jak ślad czerwonej szminki ponad środkiem mej górnej wargi, tam gdzie był ustnik tuby. A może nie wiem, że mój ustnik ma potajemnie wbudowany dozownik takiej szminki do ust? Mam problem. Zbyt mocno przyciskam i nie bardzo wiem co z tym zrobić. Nie wystarczy powiedzieć: „nie naciskaj tak mocno”, ponieważ już się tak okropnie przyzwyczaiłem. Jeśli tylko próbuję przyciskać lżej, zaraz niepostrzeżenie powracam do starego przyzwyczajenia. To okropne także dlatego, że nie czuję bym przyciskał zbyt mocno. Moje zęby nie kaleczą i nie bolą. Usta mnie też nie bolą… zbyt mocno. Chociaż czasami, po intensywnym ćwiczeniu,  odczuwam jednak niewielki ból górnej wargi. Dolna warga nigdy nie sprawia mi kłopotu.

Osobiście czuję, że powinienem przyciskać nieco mocniej, by uzyskać wyrównane, gładkie i “niechwiejne” brzmienie oraz właściwie atakować wysokie dźwięki . Kiedyś, dla eksperymentu, udało mi się wycisnąć kilka wysokich dźwięków  przyciskając delikatniej. Ostatnio przeczytałem odpowiedź na inne pytanie o zaciskaniu kącików ust i o tym jak niezaciśnięte kąciki wpływają na zachowanie się innych części ciała, choćby na niepotrzebne przyciskanie ust. Tak trochę czuję, że kąciki moich ust nie są zaciśnięte tak, jak należy.
Moje pytanie: Możesz mi pomóc rozwiązać ten problem? Może  uda ci się wyjaśnić,, dlaczego przyciskam zbyt mocno? Może dmucham pod niewłaściwym kątem? Niewłaściwie podaję powietrze?  Niezaciśnięte kąciki? Może mam złe zadęcie?

A: Mówisz, że masz czerwony ślad po wykonaniu które określasz jako “piękne”- to wcale nie musi oznaczać, że przyciskasz zbyt mocno. Trzymałem się z dala od luster. Ludzie maja różną grubość skóry i rozmaicie ukształtowane ciało wokół warg. Możesz przyciskać podobnie jak ktoś inny, ale będzie to znacznie bardziej widoczne. Mówisz, że nie bolą Cię usta po graniu i to jest dobry znak.

Niedostateczne zaciśnięcie kącików ust może u kogoś spowodować silniejszy nacisk na ustnik, ponieważ trochę to pomoże ustabilizować zadęcie, szczególnie w wysokim rejestrze. Spróbuj szukać złotego środka pomiędzy przyciskaniem ustnika a utrzymywaniem zaciśniętych kącików ust tak, by uzyskać najlepszy dźwięk- czyli to o co Ci chodzi. Przez zaciśnięcie kącików rozumiem też wystarczająco wysokie ustawienie zadęcia, by powietrze nie wydostawało się z niego pod zbyt niskim kątem. Upewnisz się, że kąciki są ustawione właściwie, jeśli uzyskasz żywy, jasny i  wyskakujący z instrumentu dźwięk.  …… i nie zapominaj by użyć odpowiedniej ilości powietrza!

Q: W zeszłym miesiącu odpowiadałeś na pytanie o szczelność mego zadęcia i uważałeś, że przyczyną mych kłopotów może być ujście powietrza pod zbyt wysokim kątem. Nie wiem, czy rzeczywiście tak jest, ale powiedz mi co myślisz o takich radach, że dobre zadęcie ma cechować ustawienie górnych i dolnych zębów w jednej linii, tak pisze choćby Farkas w “The Art of Brass Playing”. Wydaje się, że to może mieć wpływ na kąt pod jakim powietrze wypływa z ust. Czy rzeczywiście tak jest? Może mógłbyś napisać co myślisz o zębach i – co z tego wynika- o wargach, mających być w jednej linii po to, by powietrze wchodziło do ustnika prosto? Z góry dziękuję za czas mi poświęcony.

A: Wątpię, by  wielu spośród wspaniale grających miało zęby ustawione perfekcyjnie w jednej linii. Mam nad zgryz (czyli zęby górne wystające nad dolne) i mimo to utrzymuję dość wysoki kąt podmuchu, gdyż pracowałem nad tym ustawiając zadęcie i ściskając kąciki. Każdy z nas jest inny i musimy znaleźć sobie właściwą równowagę w tych sprawach. Twe ustawienie dla konkretnego dźwięku będzie inne niż moje dla tej samej nuty, ponieważ Twoja twarz ma inny kształt niż moja. Każdy może ustawić kąt dmuchania poprzez wyższe lub niższe ustawienia dla poszczególnych dźwięków. Jeśli Twe zęby nie układają się naturalnie w jednej linii to pracą nad odpowiednim ustawieniem osiągniesz efekt taki, jakbyś miał zgryz doskonale liniowy.

Q: Udaje mi się osiągnąć naprawdę ładne, duże brzmienie gdy gram niskie dźwięki, ale kiedy zaczynam sięgać w okolice C i wyżej moje dźwięki wyraźnie chudną i stają się skrzeczące. Czy to brak podparcia powietrzem? Czy jestem za bardzo spięty? Jakbyś to poprawił? Jeśli mogę grać pięknym brzmieniem w dół od B (na trzecim polu w kluczu tenorowym) to dziwię się, że nie wychodzi mi kontynuowanie pięknego i otwartego brzmienia kiedy wchodzę wyżej. Wydaje mi się, ze to dość powszechny problem. Będę niecierpliwie czekał na Twą odpowiedź.

A: Z Twego opisu przypuszczam, że wprawdzie ustawiasz zadęcie na granie wyższych dźwięków, ale nie zwiększasz przepływu powietrza wystarczająco do wy-bzyczenia tych wyższych częstotliwości. Pomyśl o gumowej wstążce luźno rozciągniętej miedzy dwoma punktami- możesz ją łatwo pociągnąć palcem. Kiedy ją mocno naprężysz trzeba będzie więcej wysiłku by ją szarpnąć i wprawić w wibracje. Tak jest z twoim zadęciem. Dla wydobycia wyższych częstotliwości trzeba  zadęcie naprężyć w ustniku- co stawi większy opór płynącemu powietrzu, zatem będzie wymagało zwiększenia prędkości jego przepływu i , wybacz określenie, większych sił (powietrznych).

Q: Mam pytanie o grę w wysokim rejestrze. W poprzednich artykułach mówiłeś o celowaniu powietrzem w środek ustnika, czy raczej nawet lekko poniżej jego górnego brzegu. Czy to dokładnie oznacza, że podmuch powinien trafić najpierw w górna część ustnika zanim trafi w dolną? Jak w stosunku do dolnej wargi powinienem układać górną?

A: Wówczas chodziło mi bardziej o brzmienie niż o wysoki rejestr. Strumień powietrza właściwie wychodzi z ust pod dość niskim kątem a my go kierujemy ku górze. Dzieje się tak dlatego, że gdy usta są naprężone wewnątrz ustnika to warga górna dąży do nasunięcia się nad dolną. Jest to właściwe i naturalne.



Q: Czy podwyższenie lub obniżenie pierwszego dźwięku w serii alikwotów (seria alikwotów- kolejne dźwięki w pozycjach, np. od F w I pozycji do H w VII) ma wpływ na następne dźwięki serii i czy powinna być dostosowana  w ten sam sposób ich wysokość w następnych pozycjach?



A: Tak, ale odległości między pozycjami nie są takie same. Wraz z wydłużaniem suwaka odległości między półtonami (mierzone w centymetrach) rosną, jednakże każdy kolejny dźwięk musi być dostosowany wysokością do pierwszego z serii. Trzeba je podwyższać lub obniżać, zależnie od tego jaki był pierwszy dźwięk serii.



Q: Jeśli moje ćwiczenie na puzonie to  dwugodzinna sesja to, biorąc pod uwagę głównie dobro zadęcia i warg, przez jaką część tego czasu usta powinny odpoczywać? Jakie i kiedy robić przerwy? Jak długo ćwiczyć, kiedy i jakie robić przerwy podczas grania wysokich dźwięków, czyli takich fragmentów gdzie większość nut to dźwięki między wysokim F (w kluczu tenorowym nad liniami) a wysokim C bądź jeszcze wyżej?

A: Tak na prawdę zależy to tego co ćwiczysz, jakie wymagania stawia Ci grany materiał. Gdy pracowałem na ćwiczeniami Arbana mogłem w ogóle grać bez przerwy, pomijając pauzy między kolejnymi ćwiczeniami.

Pracując wyłącznie nad wysokim rejestrem, odpoczywam mniej więcej co dziesięć minut. Ciekawe, że w najlepszej formie byłem grając wyłącznie w średnim i niskim rejestrze, w tessyturze takiej, jaka najczęściej występuje w większości ćwiczeń Arbana i w innych moich ulubionych etiudach- etiudach O. Bluma.



Q: Jestem puzonistą basowym i od około roku mam przykry kłopot z artykulacją w średnio wysokim rejestrze  (od D nad liniami do G w drugiej pozycji). Wydaje mi się, że może to być spowodowane tzw. “Próbą Valsalva” , choć czasem myślę, że moje zadęcie nie daje rady w tej skali. Możesz mi jakoś pomóc?

A: Musiałem znaleźć w internecie co to znaczy "Próba Valsalva", jako że nie znałem tego określenia. Znalazłem, że to sposób na zwiększenie ciśnienia wewnątrz ciała- w jamie piersiowej i ustnej- przy zamkniętych drogach ujścia powietrza, w sposób podnoszący ciśnienie krwi, siłą otwierający zatoki i przyspieszający akcję serca.  Mam nadzieję, że nie robisz tego podczas grania! Nawet w najwyższym rejestrze zadęcie jest zamykane (przerywamy strumień powietrza) tylko na ułamek sekundy, by dźwięk odezwał się czysto i pewnie. Takie zamknięcie pozwala posłać powietrze z impulsem wystarczającym do wprawienia zadęcia w drgania, nawet przy wysokich dźwiękach. Ale koniecznie trzeba rozumieć, że nie ma znaczenia w jakim rejestrze gramy- ten sposób artykułowania nie zmienia się pod względem czasu trwania. To zatkanie zadęcia na ułamek sekundy jest takie samo zarówno w niskim, jak i w średnim i wysokim rejestrze. Oczywiście potrzeba odpowiedniej ilości powietrza do popchnięcia i umiejscowienia zatykającego języka, by wszystko odbyło się na czas. Powietrze natychmiast i z pełną prędkością zajmie miejsce języka.