sobota, 28 lipca 2018

114. III Symfonia Saint-Saensa


Jay Friedman 2.07.2007t. tłum. Łukasz Michalski

W zeszłym miesiącu (czerwiec 2007- przyp. tłum) wstawiłem na stronę plik .mp3 zawierający moje solo z III Symfonii Saint-Saensa. Dziś chcę przedstawić proces myślowy, obrazujący moje podejście do tego fragmentu. To bardzo trudne miejsce, zwłaszcza, gdy musisz wykonać je na przesłuchaniu, bez towarzyszenia orkiestry. Granie w orkiestrze też nie jest łatwe, bo trzeba dostosować własne zamiary do tempa i stylu innych grających. Z kolei podczas przesłuchania wystawiasz się całkowicie na widok publiczny, co samo przez się stanowi wyzwanie.

Mam przemyślenia, które rzeczywiście mogą pomóc Ci wykonać to solo z sukcesem. Polega to na wyobrażeniu sobie dwóch miękkich wałeczków wewnątrz suwaka. Każdy ma około 10 cm i konsystencję ciasta na pizzę, posmarowanego oliwą. Podczas grania tego fragmentu (prawie cały jest legato) wyobrażam sobie, że dla przejścia od nuty do nuty muszę popychać lub i ciągnąć owe kluski za pomocą suwaka. W ogóle nie ruszam suwakiem bez myślenia o wypychaniu ciasta (kiedy przesuwam suwak od siebie), bądź wciąganiu wałeczków (kiedy pociągam suwak do siebie). Wyobrażenie sobie czegoś wewnątrz, co ma konsystencję ciasta, naprawdę pomaga w płynnym poruszaniu suwakiem. Daje pewność, że powietrze (dźwięk) pozostanie przyklejone do suwaka oraz, że suwak NIGDY NIE WYPRZEDZI DŹWIĘKU. Myślenie o pchaniu i ciągnięciu tych gumowatych klusek rzeczywiście ułatwia zachowanie jednoczesnej płynności suwaka i powietrza, w sposób całkowicie i nierozłącznie zespolony.

Teraz pytanie: Która nuta jest w tym fragmencie najważniejsza? Odpowiedź brzmi: Pierwsza! Jakość i brzmienie całego fragmentu zostaną określone poprzez dźwięczność pierwszej nuty. Większość wykonawców wykazuje tendencję do nadmiernej ostrożności przy graniu pierwszej nuty, niskiego As. Napisane jest tam piano, a ja, mimo mojej fanatycznej admiracji dla cichej dynamiki, uważam, że absolutnie konieczne jest, aby ta nuta była zagrana największym, najbardziej wyrazistym, najpełniejszym i najbardziej brzmiącym dźwiękiem, jaki można uzyskać w dynamice piano. Wówczas o wiele prostsze stanie się przenoszenie takiego brzmienia na kolejne dźwięki każdej frazy. Jeśli pierwsza nuta zacznie się zbyt skromnie i cienko, to bardzo trudno będzie przywrócić właściwe brzmienie całemu fragmentowi. Nie popełnij tutaj błędu, to jest urywek pokazujący jakość brzmienia, nie zaś mający dowieść, że opanowałeś dynamikę piano, jak, na przykład Reńska (III Symfonia Schumanna), którą omawiałem w poprzednim artykule.

Innym ważny pomysł, który zalecałem w niedawnych artykułach i który ma zastosowanie do tego fragmentu, to podkreślenie konieczności ponownego ustawiania „ostrości” zadęcia po każdym oddechu i po każdej frazie. Przy tej solówce jest to szczególnie ważne, ponieważ jej tessytura w całości utrzymana jest w środku dolnego rejestru. W takiej tessyturze zadęcie wykazuje tendencje do obniżania napięcia, zwłaszcza w legato; powoduje to znaczną utratę ostrości, a tym samym spadek jakości dźwięku. Każdy oddech, każda nowa fraza, daje nam szansę skupienia zadęcia i odnowienia brzmienia, ponieważ dźwięk wyrazisty, to dźwięk wspaniały.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz