piątek, 5 maja 2017

96. List do świętego Mikołaja


Jay Friedman, 09.12.2009r., tłum. Łukasz Michalski

To sugerowana lista prezentów, od puzonistów- dla samych siebie:
1. Srebrne dzwony: Żeby każdy dźwięk rozpoczynał się tak, jakby srebrne serce dzwonu uderzyło w dzwon z czystego srebra, a wielkość dzwonu odpowiadała potrzebnej dynamice.
2. Rosnący słupek rtęci: Aby legato było tak gładkie i nieprzerwanie ciągłe, jak rtęć płynąca w przezroczystym termometrze, jak gadżety na biurku, delikatnie kołyszące się w tył i przód, by naśladowało fale bijące o pustą plażę.
3. Miłość i małżeństwo: Żeby suwak i powietrze były złączone „póki śmierć nas nie rozłączy”.
4. Głowa do góry!: Żeby cały wysiłek wydobywania dźwięku odbywał się od podbródka w górę, a nie z bebechów (jak mawiał George Busch).
5. Zadęcie: Aby zadęcie podjeżdżało do nuty przed powietrzem i suwakiem
6. Kształtowanie odwagi: Żeby nikt, w razie potrzeby, nie bał się używać języka legatowego, zamiast dozowania drobnych porcji powietrza i szarpania suwakiem.
7. Martwy punkt: Aby każda zmiana dźwięku podczas łuku zdarzała się dokładnie w samym jego środku, a nie dopiero na drugiej, „dochodzonej” nucie. Zmiana zadęcia, czy powietrza na pewno nigdy nie będzie zbyt wczesna.

Ostatnio zauważyłem u siebie oraz innych grających tendencję tracenia kontaktu z ustnikiem podczas grania szybkich opadających fragmentów, takich jak Sroka Złodziejka. Pod koniec brzmienie i artykulacja stają się zapowietrzone, dudniące. To dlatego, że w wyższym rejestrze mamy tendencję do ustawiania zaciśniętych kącików ust i do większego nacisku na ustnik, co zresztą jest normalne. Później, przy zejściu, język odpycha nieco ustnik od twarzy, co skutkuje zamazanym, niestabilnym brzmieniem. Spróbuj tak: zaczynając od jakiegoś początkowego ustawienia ustnika, powiedzmy na E nad liniami w kluczu basowym, utrzymuj dokładnie takie samo dociśnięcie przez całą drogę w dół, do najniższego dźwięku tego fragmentu i nie pozwalaj, by szybkie ruchy języka odepchnęły ustnik od zadęcia. Ten problem nie zdarza się przy odcinkach wznoszących; w sposób naturalny utrzymujemy stabilność ustnika aż do wejścia w górny rejestr, więc końcowe nuty fragmentu są mocne i brzmiące.

Teraz trochę o konserwacji puzonu. Dobranie odpowiedniego materiału do wyczyszczenia suwaka to zwykle jakiś kłopot dla puzonisty. Zawsze kłębek materiały jest za duży lub za mały, na dodatek czasem zostaje w rurze, albo ma zbyt mały rozmiar, aby porządnie czyścić. Tkaniny nakręcane na wycior dobre są do czyszczenia na sucho, ale nie nadają się do mycia wewnętrznych i zewnętrznych rur suwaka. Szczotki, zwłaszcza niektóre, dobre są do czyszczenia zakrzywionej części suwaka, ale za małe do czyszczenia prostych rur. Myślę, że natknąłem się na niezły produkt, mający odpowiedni rozmiar i teksturę dla wyczyszczenia wewnętrznych i zewnętrznych rur. Najczęściej widuję „Cottonelle”, choć na rynku jest wiele podobnych wyrobów, sprzedawanych przez większość dużych sieciowych drogerii. To wilgotne chusteczki sprzedawane w szczelnym plastikowym pudełku, o rozmiarze 13 x 18 cm. Mimo, że papierowe, to w dotyku sprawiają wrażenie tkaniny, są też wystarczająco solidne, by nie rozpaść się wewnątrz suwaka. Składam je na pół, potem znowu na pół i znowu- aż do szerokości ok. 2,5 cm. Następnie przetykam przez wycięcie wyciora, zaginam jeden koniec wacika by przykrył pręt i okręcam wokół pręta. Można tego używać z detergentem lub bez, nie wypada, ani nie zostaje wewnątrz suwaka. Ma konsystencję właściwą dla zachowania kształtu, wywiera właściwy nacisk na rury wewnętrzne, jak i zewnętrzne. To najlepsze, co znalazłem w tej ważnej kwestii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz