piątek, 23 grudnia 2016

78. Zapłacisz teraz, albo później...


Jay Friedman, 02.01.2012r., tłum. Łukasz Michalski


Pomyślałem sobie, że w tym miesiącu (przy okazji - Szczęśliwego Nowego Roku!) dobrze byłoby porozmawiać o tym, na co zwracać uwagę przy wybieraniu instrumentu. Przez lata pomagałem znajomym wybierać różne instrumenty i zyskałem pewną reputację. Chciałbym przekazać, na jakie sprawy zwracam uwagę, gdy szukam nowego, lub używanego instrumentu. Na początek, wyłożę moją teorię na temat tego, co sprawia, że jakiś instrument gra lepiej niż inny. Ważne jest, by sobie uświadomić, że każdy instrument ma właściwy dla siebie zakres dynamiki. Oczywiście, jest to zależne od umiejętności wykonawcy i może się zmieniać, w zależności od czasu poświęconego na rozszerzenie skali dynamicznej. Bądź, co bądź, każdy muzyk ma jednak swój specyficzny zakres dynamiczny, zaś pytanie brzmi: jaką dynamikę preferujesz? Chodzi mi o to, czy ostatecznie chciałbyś mieć instrument raczej głośny, czy cichy? Jeśli głośny, to jest możliwe, że będzie odzywał się powoli; trochę czasu minie, zanim osiągniesz pełne brzmienie i będzie ono bardzo ciemne. Ponieważ odzew będzie powolny i odczujesz, że raczej musisz przepychać powietrze, niż dąć, więc prawdopodobnie odniesiesz wrażenie, że mógłbyś pójść z głośną dynamiką jeszcze dalej, niż pozwoliłby na to instrument odzywający się szybko. Jednocześnie jednak skala dynamiczna przesunie się w kierunku głośniejszego końca spektrum, ze stratą dla szybkiego odzewu, a tym samym pożądanego rdzenia dźwięku.

Jeśli instrument odzywa się szybko i do przesłania powietrza wymaga niewielkiego wysiłku, to zakres dynamiki będzie raczej zwrócony w stronę piano, a ekstremalnie głośna dynamika prawdopodobnie będzie osiągana bardzo szybko; będzie się miał wrażenie, że dźwięk szybciej dociera do „ściany”. Porównajmy „ciężki” dźwięcznik, z „cienkim” dźwięcznikiem. Wyobraźmy sobie, że zakres dynamiczny ma określoną długość, powiedzmy długość metrowego kija. Teraz wyobraź sobie otaczającą ten kij przestrzeń (taką owalną chmurkę), nieco dłuższą niż metr. Na jednym jej końcu niech będzie piano, a na drugim forte. Nasz metrowy kij może być przesuwany do jednego końca do drugiego, ale może poruszać się tylko w całości, bo jest to zakres dynamicznych możliwości wykonawcy.

Pytanie: w którym końcu tej chmurki chcemy umieścić nasz kij?
Ja, bez wątpienia, wolę cichy koniec.

Instrument, w który można dąć swobodnie, odczuwając niewielki, prawie żaden opór, odwdzięczy się nam później: swobodą przy kształtowaniu jakości dźwięku, łatwym odzewem, gdy będziemy zmęczeni, etc. Poza tym, łatwe odzywanie się w piano jest dla mnie znacznie bardziej pożądane, niż podkręcenie głośności o jeden, czy dwa decybele. Przy takim instrumencie, przez który powietrze przepływa swobodnie, granie forte jest proste, wystarczy powiększyć strumień powietrza. Może się wydawać, że taki instrument ma jaśniejsze brzmienie, co, samo w sobie, nie jest złe. Pod pojęciem swobodnego przepływu rozumiem brzmienie osiągające swą pełnię od razu, z dźwięcznikiem drgającym natychmiast, gdy tylko przepływa przez niego powietrze. Lubię instrumenty całkowicie pozbawione matowego, tępego brzmienia, które często uważa się za „ciemną barwę”. Stopień „zaciemnienia” brzmienia określa wybrana przez nas menzura, a nie charakterystyka przepływu powietrza w konkretnym egzemplarzu instrumentu. Mam taką koncepcję wyboru rozmiaru instrumentu: powinien to być możliwie największy instrument, z którego potrafisz wydobyć wyraźne, rozedrgane i żywe brzmienie, z obfitym rdzeniem, czyli tonem podstawowym.

Generalnie wolę red brass niż yellow brass; jest nieco bardziej elastyczny w sprawach dynamiki, mający barwniejsze piano, tzn. więcej alikwotów w cichej dynamice. Gram na Bachu red brass, z cienkim dźwięcznikiem, lekkim suwakiem od sklepowego modelu puzonu basowego Bach 50. Mam suwak od basowego nie dlatego, by brzmieć, jak puzon basowy, ale dlatego, że umożliwia swobodniejsze dęcie. Wolę lekki suwak, bo, mimo większego otworu, mogę dzięki niemu wydobyć wyraźniejsze, jaśniejsze brzmienie, typu tenorowego. Tu znowu potwierdza się moja teza, że to menzura określa wielkość dźwięku, a nie jakieś niedostatki instrumentu. Myślę, że to nie przypadek, iż wszystkie stare i poszukiwane instrumenty, takie jak Conn’y z Elkhart, Bachy z Nowego Yorku i z Mt. Vernon mają cechy opisane w tym artykule.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz