niedziela, 3 maja 2015

Studenci Jacobsa - Brian Frederiksen Song & Wind


Arnold Jacobs - Brian Frederiksen: Song & Wind tłum. Łukasz Michalski

Telefon Jacobsa jest stale zajęty przez studentów, którzy chcieliby mieć z nim lekcje. Roger Rocco mówi, że „Pierwszym testem dla przyszłych uczniów jest to, czy będą próbować ponownie, gdy Jacobs im odmówi. Odrzuca ich początkowo, by ustalić, czy rzeczywiście chcą się u niego uczyć, czy też są tylko ciekawi. Wiele razy kazał nowym studentom dzwonić kilkakrotnie i wydłużał okres oczekiwania na pierwsze spotkanie. Telefonowałem do niego wielokrotnie dokładnie o umówionej porze. Po kilku miesiącach od mego przedstawienia się przez telefon uświadomił sobie, że zamierzam dzwonić tak długo, aż się ze mną spotka. W końcu zaliczyłem mój pierwszy test.”

Wielu dobrych studentów zostało odrzuconych z powodu braku czasu. Szczęśliwcy przyjeżdżają z prawie wszystkich stron świata, by się z nim spotkać. Powszechne stało się podróżowanie z Europy czy Dalekiego Wschodu, by mieć kilka cennych lekcji u Jacobsa.

Pytany o swoich uczniów, odpowiada: „Są ich setki, ale grają na wszystkich instrumentach. Nie pracuję z nimi nad rozwinięciem biegłości na instrumencie, ale nad unormowaniem ich funkcji oddechowych dbając, by działanie mięśni używanych do oddychania nie pociągało za sobą niepożądanych napięć czy zahamowań.”

Niepodobna wymienić wszystkich muzyków, których Jacobs nauczał jest ich zbyt wielu i są to nie tylko tubiści. Inne instrumenty dęte blaszane, dęte drewniane, nawet śpiewacy i smyczkowcy przychodzili na lekcję. Jeden ze studentów nie był nawet muzykiem!

Uczniów Jacobsa można generalnie zaliczyć do jednej z następujących
grup:
Długoterminowi
Jedno - lub dwurazowi
Poleceni przez innych
Z problemami wynikającymi z wieku
Przychodzący na leczenie

Ray Still (oboista CSO) powiedział: „Wysyłałem wielu swoich uczniów do niego, przynajmniej na kilka lekcji. Opinia światowej klasy pedagoga, jaką ma wśród muzyków, oparta jest na tym, że wie on oddychaniu równie wiele, jak o psychologii wykonywana muzyki. W swoim oficjalnym życiorysie zawodowym określiłem go jako nauczyciela, który wywarł na mnie największy wpływ mimo, iż – jeśli wziąć pod uwagę wydatek powietrza potrzebny do wydobycia dźwięku- nie ma bardziej różniących się instrumentów niż tuba i obój.

Pomógł niezliczonym starszym muzykom, którzy przychodzili do niego ze zmniejszoną pojemnością płuc, nerwowością, czy licznymi problemami,biorącymi się z poczucia braku sympatii ze strony dyrygenta, poczucia że ktoś chce zająć ich miejsce, czy czegokolwiek jeszcze innego.”

Pytany o swoją specjalność, Jacobs odpowiadał: Jest to właściwie forma terapii, jestem kimś w rodzaju terapeuty działającego w zakresie normalizacji działania mięśni oddechowych, stabilizowania psychologicznego i takiego generalnego nastawienia mózgu by skierować myśl - tak dalece jak to tylko możliwe - na kształtowanie artystyczne. Przeprowadzam fizjoterapię, zwykle bez instrumentu, normalizowanie oddychania - bez muzyki, ustalam wzory normalnych zachowań i potem przenoszę to wszystko „na instrument”, umysł więc pozostaje wolny i może skoncentrować się na przekazie muzycznym.”

Ważne jest teżże Jacobs uważał za swe zadaniem wyłącznie terapię. Nie posiadł tytułów medycznych i nie próbował nikogo leczyć, ani nikomu nie zapisywał medykamentów. Jeśli odkrył jakiś problem medyczny, natychmiast
doradzał studentowi konsultację u lekarza. Zdarzyło się natomiast, że kilku lekarzy skierowało do niego swych pacjentów, ale tylko jako terapeuty. Jacobs nie udzielał porad medycznych, zostawiając to wyłącznie
lekarzom.