Wszystko, co czynimy
na instrumencie dzieje się w wyniku pewnych
nawyków ukształtowanych podczas grania i
ćwiczenia. Jeśli zrezygnujemy z kształtowania tych przyzwyczajeń,
to nigdy nie będziemy zdolni do
powtarzania działań, a nasze granie będzie
rażąco inne przy każdym wzięciu do rąk
instrumentu. Od tego, jakie rodzaje nawyków będziemy
kształtować, jest uzależnione całe powodzenie naszego muzycznego rozwoju.
Zasadniczo można wyróżnić
dwa sposoby kształtowania nawyków:
pierwszy- to granie bez uświadomionego z góry
zamysłu, po prostu odgrywanie nut i pozwalanie by nawykiem stawało się to, co nam
aktualnie wychodzi. Innym sposobem
jest celowe i przemyślane
formowanie nawyków, których rezultatem ma
być określona barwa dźwięku, właściwy sposób rozpoczynania dźwięku, odpowiednie łukowanie
etc. Pomyśl- która
metoda wiedzie ku najlepszym
rezultatom?
Wiele razy na lekcji zadawałem pytanie: „Czy właśnie
z takim dźwiękiem mamy Cię pamiętać?” Zawsze w odpowiedzi słyszałem, że nie! Ale prawdopodobnie był to rodzaj
barwa, którą grali już od dłuższego czasu i właśnie pozwolili
na ukształtowanie się nawyku- bez podjęcia świadomej decyzji
co do rodzaju dźwięku, jaki
chcieliby emitować i, jak
rozumiem, jego oczekiwanej jakości.
Zdumiewające, jak wiele aspektów swego grania
ludzie pozwolili ukształtować
nieprzemyślanym nawykom, w ogóle nie myśląc o
tym, czy rezultat na prawdę im się spodoba.
Uwielbiam
taki cytat z Georga
Bernarda Shaw:
„Człowiek rozsądny adaptuje się do warunków
panujących wokół niego…Nierozsądny
człowiek przystosowuje środowisko do siebie. Cały postęp zależy od
ludzi nierozsądnych.”
To niezła myśl,
by na tym właśnie oprzeć Twoje
podejście do grania.
Zamiast adaptować swoje upodobania do tego, co po
prostu wyłazi z Twego instrumentu, zachowaj się jak nierozsądny dzieciak i przystosuj swe granie
do czegoś, co odbiega od normy. Chyba nie chcemy zostać przeciętnymi muzykami? Jeśli
faktycznie nie- to znaczy, że
musimy kształtować trwałe nawyki będące
wynikiem poważnych przemyśleń i dążyć
do celu, który- na szczęście, nie znajduje się w sferze zamierzeń
“człowieka rozsądnego”.
Jednym z najbardziej interesujących i stawiających największe wymagania fragmentów,
z jakimi się
zetknąłem, jest ten urywek pierwszej części („Lemminkainen i Dziewczęta
z Wyspy”) z Suity „Lemminkainen” Sibeliusa1.
Wymagana jest
tu całkowita kontrola artykulacji
i emisji dźwięku. Trudność polega na
tym, że ta sama figura rytmiczna
powtarzana jest przez wiele taktów, ze stopniowo zmniejszaną
dynamiką- aż do akordów z fermatą
oznaczonych jako ppp.

Prawdziwym wyzwaniem jest utrzymanie tej samej jakości dźwięku i wyrazistości artykulacji
niezależnie od dynamiki. Brzmienie i wyraźny
początek dźwięku powinien
być dokładnie taki sam w
dynamice trzy piano jak i w
forte; bardzo trudno to osiągnąć bez
całkowitej determinacji i ćwiczeń
z takim właśnie jasno określonym
zamysłem.
Jeszcze trudniej uzyskać taki efekt we trójkę,
całą grupą - ale, gdy to się uda, wrażenie jest oszałamiające.
1 Z tej Suity w Polsce najbardziej znana jest część 3: Łabędź z Tuneli (przyp.tłum.)