środa, 1 kwietnia 2015

14. Drugie wejście Stryja Gaduły… - Uncle Blabby strikes again



 Jay Friedman Reflections 08/08/2008, tłum. Łukasz Michalski

Q: Wśród spraw, które najbardziej chciałbym poprawić, jest moje forte. Ciągle pracuję nad tym by mój głośny dźwięk był większą, bardziej zaokrągloną, (czy jaki by tam jeszcze przymiotnik postawić…) wersją mego cichego grania. Kiedy się za to zabieram stale muszę sobie mówić, że jestem puzonistą tenorowym, nie basowym i nie tubistą, i w mym dźwięku- choć nie wiem jak bardzo bym się starał, zawsze pozostanie składnik głosu tenorowego. Co radziłbyś komuś próbującemu nad tym pracować?-Bruce Faske

A: Nie bardzo się zgadzam z tym, że barwa Twego głośnego dźwięku powinna być większa i bardziej zaokrąglona niż Twoje piano. Dążę do osiągnięcia tej samej barwy dźwięku w każdej dynamice. Jednakże, by otrzymać tę samą barwę przy bardzo głośnym i bardzo cichym graniu, musisz zastosować inne środki. Strumień powietrza w piano musi być skupiony i wypływać z większą prędkością w stosunku do dynamiki. Przy głośnym graniu powietrze musi płynąć odpowiednio szerszym strumieniem i z tego powodu wolniej w stosunku do dynamiki. Przez określenie „w stosunku do dynamiki” rozumiem nie tyle faktyczną prędkość powietrza (będzie ono oczywiście płynąć szybciej przy forte niż przy piano)- ale liczbę wyrażającą stosunek prędkości/ do dynamiki. Powinna maleć gdy dynamika staje się głośniejsza oraz wzrastać, gdy ściszamy. Innymi słowy wzrost i spadek prędkość strumienia powietrza nie jest wprost proporcjonalny do wzrostu bądź spadku głośności. Po części dokonuje się to przez większe lub mniejsze otwarcie zadęcia i świadome oczekiwanie zamierzonego efektu. Jak już wcześniej wspomniałem, gdy instrument przyjeżdża z fabryki to gramy na nim głośno z ostrością wiązki lasera, zaś piano brzmi jak róg mgłowy. Zadaniem grającego jest ODWRÓCIĆ TO. Spróbuj: wybierz jakąś nutę w średnicy, na pięciolinii i zagraj ją jako ósemkę staccato forte; potem zagraj te samą nutę krótko, w dynamice piano, dokładnie taką samą barwą dźwięku. To trudne- ale możliwe, dzięki ćwiczeniu i poszukiwaniom... Kiedy już będziesz potrafił wykonać obydwie nuty takim samym dźwiękiem odkryjesz, że użyłeś szerszego strumienia powietrza do wydobycia forte i mniejszego, bardziej skondensowanego i z tego powodu płynącego szybciej strumienia powietrza w przypadku piano.
1 Jeśli chcesz zagrać dwa razy ciszej, to prędkość powietrza powinna zmaleć nie o 50%, tylko, na przykład o 30%. Jeśli chcesz zagrać 2 dwa razy głośniej, to prędkość powietrza powinna wzrosnąć nie o 100%, ale na przykład o 75%.

Q: Skąd wiesz, o ile wyciągnąć dostrojnik?U mnie to zależy od tego, co w danym czasie robię. W okresach gdy mam mniej koncertów a więcej gram sam, mój strój podnosi się. Spoglądam na tuner (na „korga”) i widzę, że w całej skali jestem o 20- 30 centów wyżej. W rezultacie instrument gorzej się odzywa, tracę na brzmieniu i elastyczności.
Wyciąganie dostrojnika nic nie daje- tak naprawdę często nawet pogarsza sprawę. Ustawiam więc po prostu dostojnik gdziekolwiek i zaczynam ćwiczyć dostrajając się, szukając najlepszego brzmienia i przenoszę mój strój niżej, tam gdzie powinien być.
Ale jak bardzo powinienem wyciągnąć dostrojnik? Pewnie zawarłem tu ze dwa albo i nawet trzy pytania…
-Gabe Langfur
 Jeszcze jedno: Kiedyś grałem z dostrojnikiem prawie całkiem wsuniętym, ale to się chyba zmieniło od jakiegoś roku. Częściej wyciągam dostojnik o mniej więcej 1,5 – 2 centymetry i myślę, że tak jest troszkę lepiej.

A: To właśnie nazywam tematem „zakręconym”. Jest tak wiele czynników wpływających na strój i intonację, że próbować wskazać jednego winnego to jakby strzelać na oślep. Spróbuję przedstawić Ci jakie, według mnie, są powody okresowych zmian Twego stroju. Po pierwsze, każdy w innym miejscu ustawia dostrojnik, by wydobyć tę samą wysokość. Powodują to czynniki takie jak ustawienie ustnika, napięcie zadęcia, kąt wypływania strumienia powietrza i jego prędkość, szerokość  tego strumienia, umiejscowienie języka i wielkość przestrzeni pod podniebieniem. Jeśli ktoś stosuje niskie ustawienie do grania w średnicy to dźwięki odezwa się niżej i  trzeba będzie to zrównoważyć przez podwyższenie suwakiem, bądź wsunięcie dostrojnika. Jeśli powietrze wypływa z zadęcia pod niskim kątem to trafia poniżej gardzieli ustnika i strój się obniża. Jeśli strumień powietrza ma duży obwód, powodujący że płynie wolniej lub powietrze w ogóle płynie wolniej to również będzie to przyczyną obniżenia stroju. Spróbuj znaleźć średni strój do którego mógłbyś się odnieść i nie polegaj tylko na jednym odczycie. Próbowałbym także użyć tunera (korga) do ćwiczenia i potwierdzenia tego, co słyszą Twe uszy i jednocześnie nabyć wiary w to, byś mógł bardziej wierzyć uszom niż tunerowi, gdyż one przydają się o wiele, wiele lepiej w zespole. Pamiętaj, że strojenie do tunera (korga) daje ci poprawny rezultat tylko dla toniki w akordzie, zaś nie dla tercji, kwinty, czy septymy.
Mam jeszcze do Ciebie pytanie- spoglądasz na tuner, gdy sprawdzasz wysokość dźwięku? Odkryłem, że gdy grając dźwięk patrzę na tuner, otrzymuję nieprawdziwy wynik, ponieważ podświadomie dostosowuję się do pożądanego rezultatu, nawet przed zagraniem tego dźwięku!  Spoglądam gdzie indziej (ja zamykam oczy- przyp. tłum. J) i sprawdzam potem. Nawet wtedy jednak nie można mieć całkowitej pewności; każda nuta którą Ty, czy ja gramy ma różną wysokość, gdyż wszystkie mięśnie zadęcia biorą udział w wydobyciu dźwięku o określonej wysokości. Jest bardzo mało prawdopodobne, że wszystkie te mięśnie przy ponownym zagraniu tego samego dźwięku ułożą się dokładnie tak samo. To wiedzie ku nieuniknionemu stwierdzeniu: Pokaż mi tego, który jest niewolnikiem swego korga, a ja pokażę Ci  tego, co gra fałszywie! Dlaczego tak jest? Dlatego, że strój w zespole jest jak ocean. Spróbuj, patrząc na morze przy lekkim wietrze, ustalić wysokość poziomu wody. Ten przykład przybliży Ci sprawę stroju w zespole, w każdym zespole. Po latach doświadczeń wykryłem, że jeśli zespół stroi się do A=442, to muszę się w domu nastroić na 439, by nie być za wysoko. Podobne doświadczenia mają inni grający na dętych blaszanych.
Dlaczego? Któż to wie? Wyciągnij własne wnioski.
Tak przy okazji: Jeśli połowa tych, z którymi grasz uważa, że jesteś zbyt wysoko nastrojony, a druga połowa uważa, że za nisko- to chyba jesteś dość blisko prawdy!


Q: Potrafię, bzycząc na ustniku, uzyskać dobry dźwięk i to przez cztery oktawy, ale w ogóle nie mogę wydobyć sensownego dźwięku bzycząc na samych ustach. Wychodzi mi kakofonia i czuję spory opór w szczękach. Jak to pokonać?

A: Bzykanie na wargach bez ustnika wymaga tak wielu zupełnie innych działań niż granie na instrumencie czy ustniku, że bardzo ostrożnie podchodziłbym do tematu doskonalenia tej umiejętności. Powodem mej ostrożności jest możliwość zastępczego użycia innych części ciała, którymi można by zastąpić stabilność ustnika. Może to też powodować podczas grania niechciane lecz możliwe naprężenia, zabójcze dla dźwięczności. Jeśli potrafisz sprawnie bzyczeć na ustniku to w zupełności wystarczy.

Q: Czego oczekujesz od ustnika?

A: Po pierwsze trzeba  odpowiedzieć na zasadnicze i ważne pytanie, z którym biję się od lat. Szukasz ustnika który ułatwi Ci zagranie tego co potrzebujesz, czy raczej chcesz znaleźć ustnik który da Ci najlepszy na świecie dźwięk? Jeśli wybierzesz drugą odpowiedź, może się zdarzyć że będziesz musiał zrezygnować z wygody grania, by zyskać na estetyce. Zanim opowiem o mych ulubionych przymiotach ustnika, powiedzmy nieco o dzisiejszych tendencjach brzmieniowych. Największą wadą we współczesnym brzmieniu puzonowym, którą znajduję w znacznej większości przypadków (chyba 90 na 100), jest brak rdzenia w dźwięku. Według mnie najlepszy dźwięk puzonu (zakładam, że mówimy o symfonice) byłby dobrze odbieranym dźwiękiem podobnym do barwy największych wykonawców ballady, takim jaki wszyscy na zachodnim wybrzeżu kiedyś kochaliśmy. Wówczas cały dźwięk był samym rdzeniem, pozbawionym przewiewnej otoczki. Myślę, że możesz sobie wyobrazić jaki dźwięk opisuję. Można to było łatwiej uzyskać na instrumentach o małej menzurze i na małych ustnikach. Jeśli jakoś udałoby się przyjąć jako bazowy  taki czysty, złoty rdzeń i rozwinąć go do nowoczesnych symfonicznych rozmiarów, zachowując proporcje rdzenia instrumentu o małej menzurze i powiększając go do rozmiaru symfonicznego- to byłby dźwięk mych marzeń. Jednak zasadniczo stało się tak, że dźwięk staje się coraz większy, a rdzeń- ta podstawa, maleje coraz bardziej, a w wielu wypadkach zanika całkowicie. Dzieje się tak zarówno z brzmieniem  tenorowych, jak i basowych puzonów. Uważam, że dźwięk puzonu basowego i tenorowego powinien być identyczny w zamyśle, różny tylko co do wielkości  dźwięku. Innymi słowy, razem z powiększającym się dźwiękiem ma rosnąć też jego rdzeń, jądro. Jak już powiedziałem i zawsze będę to mówił: Dziura w środku dźwięku nie powiększy go!

Są pewne cechy ustnika, które preferuję; to oczywiście tylko moje opinie, które mi służą. Przede wszystkim wybieram kształt nieco lejkowaty, nie zaś zaokrąglony kształt pucharu (czaszy), ponieważ stwierdziłem, że kielichy o bardzo kulistych kształtach maja tendencję odbijania powietrza w stronę grającego. Lejkowate kształty mogą wymagać większej ilości powietrza, gdyż maja kształt bardziej aerodynamiczny, lecz brak turbulencji skutkuje lepszym dźwiękiem. Preferuję też połączenie dużego, głębokiego kielicha ze średnich rozmiarów gardzielą i wylotem. Brzmi znajomo? To prawie jak opis starego wzoru ustników Remingtona, które dołączano w połowie ubiegłego wieku (no, do lat siedemdziesiątych, skoro to pamiętam…- przyp. tłumJ). Wtedy nie chciałem grać na tym ustniku, zaś po wielu latach ta koncepcja mnie przyciągnęła. Ustniki Remingtona, w porównaniu z tymi na których gramy dzisiaj, miały średnio szeroki brzeg i małe gardziele, ale pojęcie dźwięku dla którego zostały pomyślane przydałoby nam się dzisiaj.

Próbującym ustniki chciałbym dać taką radę: jeśli chcesz sprawdzić nowy ustnik daj sobie na to minimum miesiąc, zanim podejmiesz decyzję. Stwierdziłem również, że błędem jest decydowanie się na ustnik bez wypróbowania go na koncercie. Ustniki, które odpowiadały mi podczas ćwiczenia w domu nie sprawdzały się podczas wykonania i na odwrót. To samo słyszałem od innych muzyków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz