sobota, 16 czerwca 2018

105. Trzeba zastosować prawo

Jay Friedman, 01.01.1997r., tłum. Łukasz Michalski artykuł napisany dla ITA Journal

Spędziwszy 34 lata w orkiestrze stwierdzam, że jestem bardzo niezadowolony z powodu bylejakości zespołowego muzykowania w naszym kraju (mam na myśli muzykalność, jeszcze nigdy nie poprzybijano tak wielu nut). Obserwuję totalną abdykację dyrygentów z funkcji strażnika muzycznej odpowiedzialności, zaś u orkiestr brak chęci do przejęcia tych obowiązków. Mam nadzieję, że na tym negatywnym tle zdołam przekazać kilka użytecznych informacji i przekonujących opinii, a także, jak mniemam, nieco inspiracji oraz kilka żartów. A więc, bez dalszych korowodów, naprzód!

TRZEBA ZASTOSOWAĆ PRAWO wobec ludzi grających głośno, kiedy inni (być może nieliczni) próbują grać cicho. To jak kopanie bezradnego szczeniaka – w tym wypadku delikatnej frazy. Trzeba być osobą bardzo solidną, by stać się znakomitym muzykiem zespołowym i pokonać pokusę bycia słyszalnym ponad innymi – a to bardzo rzadka zaleta.

TRZEBA ZASTOSOWAĆ PRAWO wobec dyrygentów angażowanych dlatego, że są „tak bystrzy”. Jeśli miałoby to być miarodajnym kryterium, to weźmy kogoś z najlepszym wynikiem maturalnym (w oryginale „najlepszym wynikiem testu SAT”- przyp. tłum.) i zróbmy go dyrektorem artystycznym. Sam fakt, że potrafisz zapamiętać milion nut, nie oznacza jeszcze, że potrafisz tworzyć muzykę. Dajcie idiotę, ale z sercem!

TRZEBA ZASTOSOWAĆ PRAWO wobec fagocistów, którzy zawsze grają ostro: im niżej schodzą, tym ostrzej; uniemożliwiając wszystkim wokół zestrojenie akordów. Za to zawsze grają głośno!

TRZEBA ZASTOSOWAĆ PRAWO wobec fanów grupy dętej blaszanej Chicago Symphony, którzy chcieliby brzmieć, jak ta grupa, ale nigdy nie słyszeli koncertu; za to łażą w kółko, grając wszystko głośno i rozwlekle.

TRZEBA ZASTOSOWAĆ PRAWO wobec ludzi, którzy nienawidzą blachy Chicago Symphony Orchestra, choć nigdy nie słyszeli koncertu- za to mówią, że gramy wszystko głośno i rozwlekle. (Następnym razem powiem Wam czym naprawdę jest, według mnie, brzmienie CSO).

TRZEBA ZASTOSOWAĆ PRAWO wobec nauczycieli, którzy zalecają wtykać język w każdy łuk legato, dla wyrównania nut. Mówią: „może i wychodzą twarde, ale przynajmniej wszystkie równe”. Dlaczego w tym kraju, czy nawet na świecie, właściwie nikt nie naucza czystego legato? Jeśli jest nauczane, to na pewno nie jest używane. Czy nikt nigdy nie słuchał wspaniałych wykonawców ballad? Słyszałeś takie powiedzenie, że „ręka jest szybsza, niż oko”? Cóż, chciałbym to zmienić na „ręka jest szybsza, niż powietrze”. Ręka trzymająca suwak u niemal wszystkich z nas jest tak szybka i niezależna, że powietrze nie może za nią nadążyć, więc zamiast łuki „przedmuchiwać”, to się wokół nich „czaimy”. Zarządzaj swym prawym ramieniem i spraw, aby służyło muzykalności Twego umysłu (mam nadzieję, że uzyskasz gładki i najpiękniejszy łuk, jaki możesz sobie wyobrazić). Nigdy nie obawiaj się łuków legato i nigdy nie obawiaj się ataku - to kompletnie różne sprawy i nigdy nie występują razem.

TRZEBA ZASTOSOWAĆ PRAWO wobec dyrygentów, którzy każą sekcji blaszanej każdą długą nutę grać forte-piano. Tak naprawdę mówią wówczas: „Jestem zbyt leniwy i/lub zbyt głupi, aby zrównoważyć całe brzmienie, więc w ten sposób będę miał to z głowy”. „A tak, przy okazji, jestem również głuchy i dlatego nie zauważam, że każda fraza zaczyna się wielkim, brzydkim akcentem”.

OK, starczy tego biadolenia. Porozmawiajmy o sprawach pozytywnych, bo moim celem jest przekształcenie poprzednich negatywów w pozytywy właśnie. Oto kilka ważnych informacji, które powinien sobie przyswoić każdy puzonista, czy barytonista.

Kilka lat temu byliśmy na wyjeździe w Hamburgu. Przed koncertem zawędrowałem do holu, aby obejrzeć wystawę pamiątek po Mahlerze. Była tam karta z instrukcjami Mahlera (dla Mengelberga - znakomitego dyrygenta), zapisanymi przy okazji pierwszego wykonania VII Symfonii Mahlera. Jedna z pierwszych uwag brzmiała tak (w dosłownym tłumaczeniu): „Tenor horn to nie jest baryton, musi mieć ostre (scharf) brzmienie”. Mahler zapewne myślał o instrumencie zbliżonym do wąskomenzurowego barytonu angielskiego, albo raczej jego niemieckim odpowiedniku, z obrotowymi wentylami i zakrzywionym dźwięczniku, podobnym do tuby wagnerowskiej. Taki instrument mógłby niewątpliwie wytworzyć potrzebę całkiem inny efekt muzyczny oraz potrzebę innego balansu, których dotychczas nie doświadczyliśmy. Trzeba by zbadać ten temat. Nawiasem mówiąc, jeśli już rozmawiamy o tenorach, to myślę, że ktoś powinien zlecić Peterowi Schickele 1 „ekshumację” Serenady PDQ Bacha na tenor (tenorhorn) i smyczki, która, jak uważam, godnie poprzedzała arcydzieło Brittena.

Chciałbyś istotnie zmienić swe podejście do intonacji? Wyproś, pożycz, lub ukradnij Tune-up System. To płyta CD, która nauczy Cię wspólnego grania oraz idealnego dopasowania, niezrównanego wykonywania interwałów, co jest podstawa właściwego strojenia akordów. Zabierzmy ludziom protezę tunera Korga (Nie muszę słuchać, ani poprawiać- gram zgodnie z moim korgiem), zabierzmy im te zjełczało-temperowane strojenie. Tune-Up System jest produkowany przez Steve'a Colleya, waltornistę z Richmond (Virginia).

Mam tu dla kogoś temat - zebranie w jednym zeszycie wszystkich nut, nawet pojedynczych, które Schubert napisał na puzony. Dlaczego wszystkich? Ponieważ nikt inny nawet nie umiał sobie wyobrazić piękniejszych partii dla puzonów, tu każda nutka powinna być traktowana, jak świętość. Uważam, że najwspanialszym, kiedykolwiek napisanym pojedynczym fragmentem puzonowym jest pianissimo unisono z pierwszej części Wielkiej Symfonii C-dur. Źle się stało, że Brahms i Schumann (poza Reńską) nie podążyli śladami Schuberta. Musieli być świadomi, że nie potrafią mu dorównać, ani też rozwinąć jego koncepcji pisania dla puzonów.

Mam pomysł na spóźniony prezent gwiazdkowy dla kogoś, jak Ty, kochającego blaszane instrumenty. Jakieś 20 lat temu (teraz już 40- przyp. tłum.) był film Disneya Najmłodsi Koniokradzi (wyświetlany też pod tytułem Ucieczka z Ciemności- przyp. tłum.). Ścieżka dźwiękowa 2 tego filmu należy do najlepszych, jakie słyszałem. Głównie dzięki zespołowi blaszanemu grającemu w stylu brytyjskim, czyli górniczej orkiestrze dętej, tradycyjnie wpisanej w obraz angielskich miast górniczych. Muzykę napisał Ron Goodwin, a wykonuje ją znany zespół blaszany. Nagranie powinno się znaleźć w biblioteczce każdego blaszanego dęciaka.

Jeszcze myśl końcowa. Powinno się fundować stypendia na ITF (Międzynarodowy Festiwal Puzonowy) dla puzonofobów, nieznośnych altowiolistów, najbardziej nienawidzących puzonów. (Mam kandydata!). Wyobrażam sobie, jak dwóch wielkich i brzuchatych puzonistów w białych garniturach pojawia się w domu wyróżnionego i eskortuje go na festiwal, zapewniając honorowy udział w każdym wydarzeniu przez cały tydzień, oraz w uroczystej gali końcowej.

Z tym serdecznym przemyśleniem zostawiam Was do następnego razu; a Ty John, pamiętaj: PIANO JEST DOBRE, MIĘDZY INNYMI.

Dwa fragmenty muzyki z płyty



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz