Jay Friedman, April 2009, tłum. Łukasz Michalski
Któregoś dnia rozmyślałem o przygotowaniach do przesłuchań -
o tym, że większość
ludzi ma na to
jakieś swoje sposoby. Jak widzę, takie przygotowanie do audycji
lub występu solowego, który też jest
przecież przesłuchaniem, może przebiegać zasadniczo
dwoma sposobami. Pierwszy, to
przygotowanie materiału dokładnie w taki sposób, w jaki zamierzasz
go przedstawić
podczas wykonania.
Oznacza to, że
starasz się ćwiczyć wszystko
dokładnie tak, jak chciałbyś to zagrać: dynamikę, frazowanie etc. Gdy
poświęcisz temu sporo czasu, to wykonanie będzie bardzo
zbliżone do zamierzonego wzoru,
jeśli zabrałeś się do całej
sprawy metodycznie. Oczywiście,
jeśli warunki będą sprzyjające i nie
zdarzy się nic nieprzewidzianego.
Tym, którzy muszą po raz pierwszy
zagrać Bolero, opowiadam żarcik.
Jeśli chciałbyś stworzyć
warunki zbliżone do
sytuacji koncertowej, to poproś kolegów,
by obudzili Cię o 3 nad ranem, oblali z wodnej armatki
i wtedy spróbuj zagrać
Bolero.
Troszeczkę bujam, ale nie
całkiem. Muszę Ci powiedzieć, że
grając w warunkach
takich, jakie są podczas wykonania
Bolero, tracisz około 40% swych umiejętności. Powiadają,
że wartość występu równa jest
naszym zdolnościom, pomniejszonym o
wszelkie przeszkody.
Myślę, że w wypadku
przesłuchania lub występu solowego
lepsze będzie założenie
od razu przygotowania się na
wyrost, poza wymaganą normę wykonania. Wówczas, jeśli nawet
utracisz owe 40%, to i
tak miękko wylądujesz na poduszce bezpieczeństwa.
W przypadku fragmentów utrzymanych w głośnej dynamice ćwiczyłbym ffff w domu tak, bym
mógł na przesłuchaniu łatwo osiągnąć
brzmiące ff podmuchem lekkiej bryzy.
Jeśli miałbym przygotować
jakiś delikatny fragment piano, to ćwiczyłbym
go znacznie ciszej i
bardziej miękko, niż chciałbym go zagrać, dbając oczywiście o przyzwoitą jakość dźwięku. Ćwiczenie miejsc głośnych cicho i cichych głośno (już kiedyś
o tym pisałem) to sposób znakomity, ponieważ pozwala usłyszeć
rodzaj i jakość
dźwięku, jakie powinieneś osiągnąć już we właściwej
dynamice. Za przykład
niech posłuży solo z III Symfonii Saint-Saensa, ćwicz je dość głośno, potem spróbuj- grając
dźwiękiem tej samej jakości - zagrać
piano. Potem weź Marsz
Węgierski (Berlioza, Potępienia Fausta) i ćwicz go
piano. Następnie spróbuj dokładnie
tym samym dźwiękiem
ff
lub nawet ffff.
Często powtarzam: Staraj się znacznie
bardziej, niż trzeba.
O dźwięk lepszy, niż Ci potrzebny (nie ma takiej granicy), o intonację lepszą niż Ci wystarczy
(tego też nie ma),
lepsze legato niż potrzebne
(tyż nie ma)
lepsze frazowanie niż wystarczające
(to samo), lepsze, niż
potrzebne, vibrato (to samo), lepszą artykulację niż Ci potrzebna (to samo).
Na tak myślących czeka specjalna premia, przyrastająca w
zaskakujący sposób, A jest nią coraz większe
skupienie się na własnej
pracy a nie na tym, co
ludzie myślą. To jest tajemnica
zwyciężania! Ile już razy
słyszałeś: „Wszystko było dobrze, tylko się rozproszyłem”.
Staraj się znacznie bardziej, a będziesz się znacznie mniej rozpraszał.
Wyniki większości
przesłuchań przypominają krzywą o
kształcie dzwonu. Na szczycie
jest malutka linia krzywa- to najlepszy zbiór, potem duży
fragment wyników
średnich i wreszcie
ludzie, którzy nie przygotowali się do przesłuchania i powinni zostać w domu. Jeśli
widzisz się w szczytowej partii- staraj się o
więcej, by wygrać to miejsce.
Jeśli jesteś w środkowej sekcji,
postaraj się bardziej, by dołączyć do najlepszej sekcji; jeśli
jesteś w dolnej części tej krzywej, staraj się
dostać do średniej sekcji,
a potem próbuj znowu, by
znaleźć się wśród najlepszych na następnym przesłuchaniu.
Moim ulubionym
krytykiem muzycznym wszechczasów był
George Bernard Shaw, który pisał pod literackim pseudonimem Corno di bassetto. Pewnego razu odwiedził Festiwal w Bayreuth i po wykonaniu
opery Wagnera zauważył:
„Nie mógłbym powiedzieć, że była
to
pierwszorzędna orkiestra- raczej porządnie wyćwiczona
drugorzędna.” Muszę zauważyć, że mam sentyment do porządnie wyćwiczonych
drugorzędnych. A morał z tego taki: Jeśli nie
jesteś, jak wielu z nas, pierwszorzędny i nie urodziłeś się ze wszystkimi możliwymi talentami, jakie mógłbyś dostać
od natury, to bądź porządnie wyćwiczonym
drugorzędnym. Ryszard Strauss,
w chwili wspaniałej obiektywnej szczerości,
powiedział: „Może i jestem kompozytorem
drugorzędnym- ale jestem pierwszorzędnym kompozytorem drugorzędnym!” Czy coś takiego
by Cię zadowoliło?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz