sobota, 11 lipca 2015

39. Znaczące drobiazgi


Jay Friedman, April 2009,  tłum. Łukasz Michalski

Któregoś dnia rozmyślałem o przygotowaniach do przesłuchań - o tym, że większość ludzi ma na to jakieś swoje sposoby. Jak widzę, takie przygotowanie do audycji lub występu solowego, który też jest przecież przesłuchaniem, może przebiegać zasadniczo dwoma sposobami. Pierwszy, to przygotowanie materiału dokładnie w taki sposób, w jaki zamierzasz go przedstawić podczas wykonania.

Oznacza to, że starasz się ćwiczyć wszystko dokładnie tak, jak chciałbyś to zagrać: dynamikę, frazowanie etc. Gdy poświęcisz temu sporo czasu, to wykonanie będzie bardzo zbliżone do zamierzonego wzoru, jeśli zabrałeś się do całej sprawy metodycznie. Oczywiście, jeśli warunki będą sprzyjające i nie zdarzy się nic nieprzewidzianego.

Tym, którzy muszą po raz pierwszy zagrać Bolero, opowiadam żarcik. Jeśli chciałbyś stworzyć warunki zbliżone do sytuacji koncertowej, to poproś kolegów, by obudzili Cię o 3 nad ranem, oblali z wodnej armatki i wtedy spróbuj zagrać Bolero.

Troszeczkę bujam, ale nie całkiem. Muszę Ci powiedzieć, że grając w warunkach takich, jakie podczas wykonania Bolero, tracisz około 40% swych umiejętności. Powiadają, że wartość występu równa jest naszym zdolnościom, pomniejszonym o wszelkie przeszkody.

Myślę, że w wypadku przesłuchania lub występu solowego lepsze będzie założenie od razu przygotowania się na wyrost, poza wymaganą normę wykonania. Wówczas, jeśli nawet utracisz owe 40%, to i tak miękko wylądujesz na poduszce bezpieczeństwa. W przypadku fragmentów utrzymanych w głośnej dynamice ćwiczyłbym ffff w domu tak, bym mógł na przesłuchaniu łatwo osiągnąć brzmiące ff podmuchem lekkiej bryzy.

Jeśli miałbym przygotować jakiś delikatny fragment piano, to ćwiczyłbym go znacznie ciszej i bardziej miękko, niż chciałbym go zagrać, dbając oczywiście o przyzwoitą jakość dźwięku. Ćwiczenie miejsc głośnych cicho i cichych głośno (już kiedyś o tym pisałem) to sposób znakomity, ponieważ pozwala usłyszeć rodzaj i jakość dźwięku, jakie powinieneś osiągnąć już we właściwej dynamice. Za przykład niech posłuży solo z III Symfonii Saint-Saensa, ćwicz je dość głośno, potem spróbuj- grając dźwiękiem tej samej jakości - zagrać piano. Potem weź Marsz Węgierski (Berlioza, Potępienia Fausta) i ćwicz go piano. Następnie spróbuj dokładnie tym samym dźwiękiem ff lub nawet ffff. 

Często powtarzam: Staraj się znacznie bardziej, niż trzeba. O dźwięk lepszy, niż Ci potrzebny (nie ma takiej granicy), o intonację lepszą niż Ci wystarczy (tego też nie ma), lepsze legato niż potrzebne (tyż nie ma) lepsze frazowanie niż wystarczające (to samo), lepsze, niż potrzebne, vibrato (to samo), lepszą artykulację niż Ci potrzebna (to samo). Na tak myślących czeka specjalna premia, przyrastająca w zaskakujący sposób, A jest nią coraz większe skupienie się na własnej pracy a nie na tym, co ludzie myślą. To jest tajemnica zwyciężania! Ile już razy słyszałeś: „Wszystko było dobrze, tylko się rozproszyłem”. Staraj się znacznie bardziej, a będziesz się znacznie mniej rozpraszał.

Wyniki większości przesłuchań przypominają krzywą o kształcie dzwonu. Na szczycie jest malutka linia krzywa- to najlepszy zbiór, potem duży fragment wyników średnich i wreszcie ludzie, którzy nie przygotowali się do przesłuchania i powinni zostać w domu. Jeśli widzisz się w szczytowej partii- staraj się o więcej, by wygrać to miejsce. Jeśli jesteś w środkowej sekcji, postaraj się bardziej, by dołączyć do najlepszej sekcji; jeśli jesteś w dolnej części tej krzywej, staraj się dostać do średniej sekcji, a potem próbuj znowu, by znaleźć się wśród najlepszych na następnym przesłuchaniu.

Moim ulubionym krytykiem muzycznym wszechczasów był George Bernard Shaw, który pisał pod literackim pseudonimem Corno di bassetto. Pewnego razu odwiedził Festiwal w Bayreuth i po wykonaniu opery Wagnera zauważył:

„Nie mógłbym powiedzieć, że była to pierwszorzędna orkiestra- raczej porządnie wyćwiczona drugorzędna.” Muszę zauważyć, że mam sentyment do porządnie wyćwiczonych drugorzędnych. A morał z tego taki: Jeśli nie jesteś, jak wielu z nas, pierwszorzędny i nie urodziłeś się ze wszystkimi możliwymi talentami, jakie mógłbyś dostać od natury, to bądź porządnie wyćwiczonym drugorzędnym. Ryszard Strauss, w chwili wspaniałej obiektywnej szczerości, powiedział: „Może i jestem kompozytorem drugorzędnym- ale jestem pierwszorzędnym kompozytorem drugorzędnym!”  Czy coś takiego by Cię zadowoliło?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz