wtorek, 14 kwietnia 2015

Wywiad z Christianem Lindbergiem z 22.10.2009r.


Z Christianem Lindbergiem, nie tylko o muzyce klasycznej, rozmawia Marek Zaradniak

MZ: Prestiżowy Brass Bulletin zaliczył Pana - obok Louisa Armstronga, Milesa Davisa i Dizzy’ego Gillespiego - do pięciu najważniejszych muzyków grających na instrumentach dętych w XX wieku. Wymienieni muzycy to jazzmani, a Panu bliższa jest klasyka. Lubi Pan jazz skoro znalazł się Pan w takim towarzystwie?
CHL: Kocham jazz. Zaczynałem jako jazzman, ale później mój nauczyciel odkrył przede mną piękno muzyki klasycznej i połknąłem jej bakcyla.
MZ: A czy dzisiaj gra Pan jazz?
CHL: Od czasu do czasu wracam, ale nie nazwałbym tego graniem profesjonalnym.
MZ: A spośród puzonistów kogo najlepszy wirtuoz tego instrumentu w XX wieku ceni najbardziej?
CHL: Jacka Trigone.
MZ: Dlaczego w pewnym momencie swojego życia sięgnął Pan po batutę?CHL: Nie chciałem tego, ale pewnego razu w 1997 roku z orkiestrą Northern Sinfonia pojechałem do Wielkiej Brytanii. Po próbie powiedziano mi: Ty powinieneś zadyrygować. Podziękowałem im za komplement i powiedziałem, że nie chcę tego robić. Wówczas zaczęli rozmawiać z moim menedżerem. Przekonywali również i mnie. Mówiłem nie, ale za piątym razem im się udało. Zgodziłem się. Powiedziałem OK. Spróbuję. Po raz pierwszy zadyrygowałem w październiku roku 2000.
CHL: Aktualnie priorytetem dla mnie jest bycie kompozytorem. Na drugim miejscu dyrygowanie, potem granie na puzonie i zapowiadanie własnych koncertów.
CHL: Od czasu do czasu słucham zespołu ABBA, ale nigdy nie byłem jego wielkim fanem. Owszem, mają dobre brzmienie, ale to nie dla mnie. Ja wolę The Beatles. A czasami po prostu wolę ciszę.
CHL: Przez rok grałem na wiolonczeli, a także śpiewałem w chórze.
CHL: Co tydzień będę dyrygował inną orkiestrą. Uwielbiam to. Oprócz tego będę oczywiście komponował, no i ćwiczył na moim puzonie. Moje życie jest pełne muzyki. Kalendarz mam wypełniony do roku 2014.
CHL: Tak, to prawda. Jest Swedish Wind Ensemble i Nordic Chamber Orchestra. Moim najmłodszym dzieckiem jest Norwegian Arctic Philharmonic Orchestra. To 70-osobowy zespół zorganizowany z inicjatywy rządu Norwegii. Działamy za Kołem Podbiegunowym. Pierwszy koncert daliśmy 1 sierpnia, a ponieważ odnieśliśmy sukces, minister kultury Norwegii przeznaczył dla nas 51 milionów koron norweskich (25 mln złotych) na rok. To znacząca kwota. Ale resztę potrzebnych pieniędzy będziemy musieli poszukać sami.
MZ: Ale nieco wcześniej zaczął Pan też komponować.
CHL: Namówił mnie do tego mój przyjaciel, znakomity kompozytor Jan Sandstrom. Mój pierwszy utwór "Arabenne" wykonała znana w Europie szwedzka orkiestra kameralna Musica Vitae, której koncertmistrzem była wtedy pochodząca z Poznania skrzypaczka Wieśka Szymczyńska.
MZ: Nie tylko gra Pan na puzonie, dyryguje i komponuje, ale również prowadzi Pan sam koncerty, jak Leonard Bernstein.
CHL: Jestem bardzo zainteresowany kontaktem z publicznością, ponieważ muzyka kryje w sobie tyle tajemnic, a ja chciałbym pomóc w jej zrozumieniu. Puzonista, dyrygent, kompozytor, prezenter muzyczny.
MZ: Jak Pan dzieli czas?
MZ: Jakiej muzyki słucha Christian Lindberg?
CHL: Słucham The Beatles i symfonii Sibeliusa oraz jazzu Johna Coltrane’a.
MZ: Jest Pan Szwedem.
CHL: Nasze pokolenie wychowało się na muzyce zespołu ABBA.
MZ: Co Pan o nim sądzi?
MZ: Czy oprócz puzonu były lub są inne instrumenty w Pana życiu?
MZ: Wspomnieliśmy już Wieśkę Szymczyńską. Wiem, że miał Pan też kontakty z innymi polskimi muzykami. Od kilku dni pracuje Pan w Auli UAM z Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej. Jutro dacie koncert. Jest Pan zadowolony z pracy z zespołem?
CHL: Tak. Bardzo. Polscy muzycy, których w życiu spotykam, zawsze prezentują wysoki poziom. Również i ta orkiestra, z którą aktualnie pracuję.
MZ: Dlaczego w programie jutrzejszego koncertu nie ma żadnej Pańskiej kompozycji?
CHL: Sam nie wiem. Uzgadnialiśmy ten program trzy lata temu. Zdecydowaliśmy, że będzie raczej klasyczny, ale opracowanie Concertina na puzon i orkiestrę Ferdinanda Davida jest moje.
MZ:Na Pana przyjazd do Poznania melomani czekali trzy lata. Jak wyglądają Pańskie plany?
MZ: To między innymi dlatego, że sam Pan kieruje trzema orkiestrami?