Tak, ta
wojna trwała jakieś sto lat, ale
była to wojna kulturalna i dotyczyła puzonu w
muzyce symfonicznej. Po jednej stronie
mieliśmy Germańskie Rycerstwo Niemiec i
Austrii, także wojowników Cesarstwa Austro-Węgier, którzy preferowali w orkiestrze układ altowy, tenorowy i basowy- zaś po
drugiej stronie tradycję trzech
tenorów (no, nie TYCH trzech
tenorów!). Ówczesny prawdziwy basowy to było
długie, wyciągane przedsięwzięcie w
stroju F, z rączką [pogrzebaczem
:-)] do najdalszych pozycji. Po drugiej
stronie Kanału
Angielskiego (dlaczego nie zwą go Kanałem
Francuskim?) mieliśmy nieznacznie odmienioną wersję szkoły francuskiej: 2 tenory
i basowy w stroju
G.
Gdzieś około połowy
XIX stulecia gość o nazwisku
Richard Wagner doszedł do wniosku,
że od starego układu-
alt, tenor i bas- nie będzie w stanie uzyskać ilości brzmienia wystarczającej dla
muzyki, którą zamierzał napisać. Wyszczególnił więc w operze “Tannhauser”
dwa puzony tenorowe i basowy. Nowy
rodzaj puzonu tenorowego rozwinął C.F. Sattler; powiększył w nim średnicę dźwięcznika i menzurę
(średnicę wewnętrzną suwaka), by uzyskać masywniejszy dźwięk. Odtąd tak
kompozytorzy jak i grający zaczęli do tworzenia
muzyki i grania używać
takich modeli. Wyjątkiem był Brahms ze
swym otoczeniem, uporczywie odmawiający
zmian i odstępstwa od tradycji. Wiadomo, że Wagner,
przebywając przez pewien
czas w Paryżu, odwiedzał sklep Adolfa
Sax’a, by obejrzeć dostępne tam świeżo
wynalezione instrumenty muzyczne. Wagner
poszukiwał nowych
odmian blaszanych instrumentów
dętych, by w cyklu
Pierścień Nibelungów wypełnić lukę w brzmieniu
orkiestry między waltorniami a sekcją puzonów
i tuby. Zachowały
się szkice „Złota Renu” w których na puzony napisał fragmenty, które ostatecznie przeznaczył
dla tub wagnerowskich. W
rzeczywistości to waltornista
Hans Richter zdecydował, że na świeżo wynalezionej tubie wagnerowskiej będą grać waltorniści. Wagner w sklepie
Saxa zobaczył coś, co dziś nazywamy
barytonem lub eufonium i
przewidział co nieco na
te urządzenie w Pierścieniu.
Ciekawe, znam tylko dwa przypadki zastosowania puzonu altowego przez Berlioza- Symfonia Fantastyczna oraz jego młodzieńcza opera Tajni Sędziowie (Judges of the Secret Cort, Les Francs-Juges,). Wszystkie późniejsze jego dzieła są napisane z oczywistą myślą o puzonie tenorowym. Według zachowanych przykładów Francuzi woleli puzon altowy w stroju F niż bardziej rozpowszechniony w centralnej Europie strój Es.
Ciekawe, znam tylko dwa przypadki zastosowania puzonu altowego przez Berlioza- Symfonia Fantastyczna oraz jego młodzieńcza opera Tajni Sędziowie (Judges of the Secret Cort, Les Francs-Juges,). Wszystkie późniejsze jego dzieła są napisane z oczywistą myślą o puzonie tenorowym. Według zachowanych przykładów Francuzi woleli puzon altowy w stroju F niż bardziej rozpowszechniony w centralnej Europie strój Es.
Tu dochodzimy do istotnego pytania: który układ daje
najwięcej muzycznej
satysfakcji? Trzy identyczne instrumenty o tej samej średnicy dźwięcznika i menzurze,
czy trzy całkiem różne, jak alt, tenor i bas- dla
większego bogactwa kolorystyki?
Mozart nawet w jednej z
mszy napisał partię dla
puzonu sopranowego. Z jednej
strony biorąc to trzy
instrumenty tego samego typu
dadzą prawie doskonałe zmieszanie brzmienia,
jednak efekt może się
okazać nieco mdły w charakterze
. Dzisiejszy puzon basowy to nic
innego jak nadzwyczaj duży tenorowy,
zwykle wyposażony w 2 wentyle F
i D, mający dużo większą
menzurę (wewnętrzną średnicę suwaka) niż jakikolwiek basowy F z przeszłości. Dawna praktyka stosowania
puzonów w układzie alt, tenor i bas prawdopodobnie wzięła się z
potrzeby wzmocnienia głosów w muzyce
chóralnej. Powodem było to,
że puzony aż do czasów Beethovena
były wykorzystywane niemal
wyłącznie w muzyce
kościelnej, choć można podać nazwiska mniej
znanych kompozytorów którzy
już wcześniej zastosowali
puzony w muzyce symfonicznej. Ponieważ spectrum brzmienia
zróżnicowanych głosów chóru mieszanego
było bardzo szerokie, tego samego oczekiwano od grupy puzonów. Można obrazowo tak przedstawić różnicę w
tych dwóch szkołach myślenia: idea
użycia trzech puzonów tenorowych odpowiada barwie chóru męskiego, jak ma
to
miejsce na przykład
w śpiewie gregoriańskim. Starsza tradycja
alt, tenor i bas odpowiada brzmieniu chóru mieszanego w skład którego
wchodzą alty, tenory i basy. Obydwa pomysły mają wady i zalety
i każdy zapewne jest odpowiedni
dla sobie właściwego
typu muzyki. Czyż nie
byłoby pouczające wykonanie porównawczego testu tych koncepcji i ich odmian,
w celu wykrycia która zapewnia
absolutnie najlepszy rezultat? Jak to jest naprawdę?
A jakby ocenić kompromis, który chce skorzystać z obu
koncepcji i połączyć je w jeden pomysł? Nieco mniejszy instrument i (lub) ustnik na pierwszym głosie, coraz większy
na drugim, trzecim i nawet czwartym, jeśli jest
potrzebny. Musimy
pamiętać, że konstrukcja współczesnego puzonu jest
oparta na puzonie tenorowym i obejmuje tak zwany
puzon basowy który, jak wcześniej powiedziano,
jest tenorowym o szerokiej
menzurze. Jak
powiedziałem- tenorowym o dużej menzurze. Choć
instrument jest większy, NIE MOŻE BRZMIEĆ BARDZIEJ GŁUCHO I MATOWO.
Nawet brzmienie puzonu kontrabasowego
powinno być raczej bliższe
puzonom niż rodzinie tub. Czy, schodząc
z góry do niskiego rejestru,
starasz się celowo
zmatowić dźwięk? Nie,
dźwięk powinien mieć ten sam blask i wyrazistość
w całej skali. To powinno dotyczyć brzmienia całej sekcji puzonów. Od góry do dołu dźwięk
ma być żywy i pełen energii, szczególnie w dynamice piano.
Pracując z puzonistami basowymi chcę uzyskać
od nich dużą wersję dźwięku puzonu
tenorowego. Nie ma obaw- nawet gdy im się to uda
to zawsze,
z powodu rozmiarów
instrumentu, będzie to dźwięk
basowy.
A teraz coś
o pozycji drugiego puzonisty. To, dla brzmienia grupy,
najważniejszy stołek w sekcji; nie myślący tylko o trąbieniu
we własny
instrument, lecz mający
poczucie bycia znakomitym drugim puzonistą, choćby nawet w ciągu prawie
całej kariery grał pierwszy. To sztuka: grać pełnym dźwiękiem, bez zwracania uwagi na
swój głos. Uważam nawet, że
drugi głos powinien być nieco mocniejszy
niż pierwszy i basowy. Nie głośniejszy, ale
mocniejszy, dzięki czemu pierwszy
może pewnie osiąść (“pływać”) na dużej,
brzmiącej poduszce
dźwiękowej. Jak
już powiedziałem wypełnienie środka
dużym pełnym dźwiękiem bez
przyciągania szczególnej uwagi do
linii swego głosu, to
zabieg wymagający zręczności.
Musisz mieć duży, pełny i
czysty dźwięk, którym możesz sięgać w rejony basowe i jednocześnie wypełniać przestrzeń u góry,
do pierwszego głosu.
Podobałby mi się taki dźwięk: z mniejszą otoczką, lecz
jednolity, czysto wydobywający się z
dźwięcznika. Innymi słowy: z większym
rdzeniem, ale nadal
pozostającym zdecydowanie rdzeniem- mam na myśli
coś takiego jak brzmienie
klasycznych puzonów w staroniemieckim
stylu, różnią się od brzmienia współczesnych
amerykańskich instrumentów, ze ściśniętym rdzeniem i otoczką.
Można to uzyskać
głownie poprzez odpowiedni strumień powietrza i zadęcie.
Oczywiście wszystkie te przemykające dźwięki które przytrafiają się w drugim
głosie, przy odrobinie
szczęścia mogłyby mieć gładkość
jedwabiu, jak statek
płynący przez noc tak, by nie powodowały nadmiernego zainteresowania.
Łapiesz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz